Radio Sfera UMK

Gramy swoje, po studencku!

Jest tylko teraz… Na Męskim Graniu!

Kolejna trasa Męskiego Grania została oficjalnie rozpoczęta! Kto znalazł się w tegorocznej Orkiestrze? Czy warto jechać? Czy rzeczywiście jest tak męsko, jak mówi nazwa? Na te pytania znajdziecie odpowiedź w relacji Radia Sfera z Poznańskich występów.

Męskie Granie można nazwać tradycją. Jest to coroczna seria muzycznych spotkań, która trwa w każde wakacje od 2010 roku. Z każdą kolejną edycją wychodzi singiel, który ma w zwyczaju stać się hitem w rozgłośniach radiowych. W poprzednich latach powstały takie złotka jak Początek Podsiadły, KortezaZalewskiego, Wataha Organka, O.S.T.R i Podsiadły czy I Ciebie też, bardzo Vito Bambino, Zawiałow i Podsiadły. Jedno nazwisko przoduje w twórczości Męskiego Grania. Jednak w tym roku obyło się bez niego i wyszło… równie zacnie! Jednak przejdźmy już do meritum. Trasa: Poznań!

Scena 357

W tegorocznej edycji występy odbywają się na trzech scenach. Najmniejszą jest Scena 357, prowadzona przez — uwaga, zaskoczenie — Radio 357. Artyści występujący na niej najczęściej są „świeżakami”, więc otrzymują szansę na poszerzenie zasięgów, a kiedy już to się uda, na pojawienie się w przyszłych latach na oficjalnych scenach Męskiego Grania. W ten sposób awans zapewnił sobie Syndrom Paryski, który w tym roku miał możliwość zagrać na Scenie Ż.

Każdy nowy weekend koncertów, a co za tym idzie, nowe miejsce, oznacza zmianę rozpiski artystów (i to dotyczy wszystkich scen). Lista powstała na podstawie rekomendacji artystów Żywiec Męskie Granie 2022 oraz redakcji muzycznej Radia 357 – mówią przedstawiciele najmniejszej sceny. W Poznaniu na scenie radia pojawili się między innymi K-Essence oraz Dawid Tyszkowski.

W maratonie z aparatem pomiędzy scenami zdążyłam wpaść na dwie piosenki do 357. Szczerze? Dali czadu. Jedyny minus jest taki, że te koncerty odbywają się w trakcie tych większych lub zaraz po nich. Z tego powodu mało kto decyduje się na wsparcie wschodzących artystów kosztem opuszczenia tych już coś znaczących, bardzo lubianych.

Scena Ż

Pośrednim miejscem wystąpień muzyków jest Scena Ż. W tym roku scena od początku do końca była rozgrzana do czerwoności. Pierwszą artystką była Jagoda Kret, czyli wschodząca gwiazda Kalejdoskop Records — wydawcy takich diamencików jak Bitamina czy Miętha. Natomiast show przez wielkie S wykonała Julia Wieniawa, która ostatnio rozpoczęła karierę muzyczną i to od razu z wielkim przytupem. Artystka zebrała pod sceną wielu słuchaczy, którzy wspólnie z nią zaśpiewali największe hity, jak Nie muszę czy Zabierz tę miłość. Podczas tej ostatniej piosenki do artystki dołączył Skubas. Koncerty na scenie Ż zakończyli bracia Kacperczyk. Występy zagrali również Wczasy, Meek oh why czy wyżej wspomniany Syndrom Paryski.

Odważę się stwierdzić, że na innych występach górowała średnia wieku 25+. Jednak pod barierkami sceny znajdowało się wielu nastolatków, co tylko świadczy o uniwersalności tego festiwalu!

Duża Scena

No i wisienka na torcie, czyli Duża Scena, na której pokazują się najbardziej zasłużeni dla polskiej muzyki, a także najbardziej wyczekiwana — Orkiestra Męskiego Grania. Jest to tymczasowy zespół, tworzony przez organizatorów trasy. Muzycy często pochodzą z zupełnie różnych środowisk. Warto wspomnieć o ponadczasowym singlu Początek, który powstał z pracy melancholijnego Korteza, rockowego Zalewskiego i alternatywno-popowego Podsiadły. Zadaniem Orkiestry, oprócz nagrania piosenki, jest stworzenie wyjątkowych aranżacji coverów, które porwą tłumy do wspólnych tańców i śpiewów, a finalnie staną się materiałem płyty Męskiego Grania. Dlatego też nie wyobrażam sobie koncertów na dużej scenie bez artystów, którzy w ubiegłych latach występowali w Orkiestrze.

W trakcie sobotniego wieczoru w Poznaniu usłyszeliśmy Korteza. Byłam zachwycona jego koncertem, jednak nie sądzę, że Męskie Granie jest odpowiednim wydarzeniem na występy, skutkujące wylewaniem łez. Część widowni dość mocno się nudziła. Kilka osób wolało przejść się po strefach gastronomicznych w poszukiwaniu niższych cen za małą zapiekankę niż 30 złotych. Przykre, jednak rozumiem, że od festiwalu oczekuje się innego rodzaju muzyki niż 45 minut z tekstami o straconej miłości i niepowodzeniach. Jednak nie mogę się do niczego przyczepić przy występach Cool Kids of Death, którzy wystąpili pierwszy raz od trzynastu lat. Tak samo zespół WaluśKraksaKryzys, który porwał całą widownię do tańca.

Rewelacyjny projekt z Miuoshem

Moim numerem jeden podczas Męskiego Grania 2022 w Poznaniu jest Miuosh z projektem Miuosh x Zespół Śląsk „Pieśni Współczesne”. Przez cały koncert nie wierzyłam w to, co działo się na scenie. Nigdy bym nie pomyślała, że można tak doskonale połączyć muzykę ludową z (uwaga, uwaga) rockiem, muzyką alternatywną i rapem. Pieśni Współczesne to album Miuosha, na którym występuje z wieloma artystami. Dlatego też, kilku z nich mieliśmy okazję usłyszeć w Poznaniu. Wśród nich znaleźli się Kwiat Jabłoni, Julia Pietrucha, Justyna Święs znana z duetu The Dumplings, Marcelina oraz Franciszek Trojanowski. W trakcie koncertu Miuosh ogłosił nową trasę. Dziś już wiemy, że 30 listopada odwiedzi CKK Jordanki z trzecią odsłoną trasy Przyjdź do mnie (ja na pewno przyjdę). 

Crème de la crème

Czymże byłoby Męskie Granie bez singla, który wyjaśnia, czy warto było kupić bilety w ciemno (niestety tak działa proces zdobywania wejściówek)? W tym roku, moim zdaniem, było warto! W skład weszło czterech muzyków. Pierwszy z nich to Krzysztof Zalewski, jako piecza — wieloletni działacz składów orkiestry. Kolejnym jest Kwiat Jabłoni, czyli duet, który rok temu skradł serca fanów Męskiego Grania podczas swojego koncertu na Dużej Scenie. Nie można zapomnieć o festiwalowej nowości, której raczej nikt się nie mógł spodziewać — Bedoesie.

Zapowiedzią ich współpracy stał się letniaczek Jest tylko teraz. Na podstawie komentarzy pod singlem na serwisie YouTube, widać, że utwór zebrał więcej przeciwników niż fanów. Myślę, że to stało się kołem napędowym zespołu do stworzenia czegoś mocnego.

Z ich współpracy zrodziła się wyjątkowa aranżacja coveru Polskiego Tanga Taco Hemingwaya. To samo zrobili z biesiadnym hitem Mój jest ten kawałek podłogi, który zamienili w skoczny utwór. Orkiestra zaaranżowała również piosenkę pt. Dzieci wybiegły Elektrycznych Gitar, który jest szczególnie ważny dla rodzeństwa Sienkiewicz. Wszystko dlatego, że wokalistą jest ich tata.

Za takim Męskim Graniem tęskniłam od wyjątkowego z 2018 roku, o którym już wspominałam w kontekście singla. Z całego koncertu Orkiestry najmocniej moje serce skradła Kasia Sienkiewicz. 1/2 Kwiatu Jabłoni w znakomity sposób wykonała cover Dzieci Malarzy Natalii Przybysz, oddając ducha tej piosenki.

Na długo w pamięci

Każda edycja wnosi do Męskiego Grania coś, co zostaje na długo w głowie. W tym przypadku nie może być inaczej. Po ogłoszeniu przez dziennikarza Piotra Stelmacha, że tegoroczny skład będzie największym w historii obawiałam się, że główni bohaterowie tego wieczoru znikną przy tak dużej obsadzie. Jak się okazało, nic bardziej mylnego. Tegoroczny team został poszerzony o chórki, które nadawały mocy wykonywanym utworom. Powiększono także sekcję dętą, która porwała widownię do tanecznego celebrowania muzycznych chwil. Decyzja jak najbardziej na plus. Od teraz nie wyobrażam sobie, żeby nie było takiego składu!

Bałam się, że będę rozczarowana tegoroczną edycją. Jednak już teraz wiem, że nie było to moje ostatnie spotkanie z Męskim Graniem. Póki Piotr Stelmach prowadzi te wydarzenia, ja będę w nich uczestniczyć. Warto pamiętać, że sprzedaż biletów zaczyna się całkowicie w ciemno, czyli zanim poznamy skład Orkiestry, ale jak pokazują ostatnie edycje — warto zaryzykować. Ps. Sold out to kwestia godzin, maksymalnie dni, więc warto już teraz się przygotować na walkę o wejściówki.

Całokształt festiwalu oceniam na 9/10. Jest bardzo dobrze! I pamiętajcie słowa tegorocznego hymnu — NIE MA CO SIĘ BAĆ!

Całą galerię znajdziesz na Facebooku Radio Sfera UMK.

[fot. Dominika Czaja]