Radio Sfera UMK

Gramy swoje, po studencku!

„Junji Ito: Makabryczne japońskie opowieści” [RECENZJA]

W styczniu na platformie streamingowej Netflix opublikowana została nowa ekranizacja „Makabrycznych japońskich opowieści”. Jest to anime,  które powstało na podstawie serii mang japońskiego rysownika Junji Ito. Serial składa się z 12 odcinków, co przełożyło się na 20 historii

Anime to jest zaliczane do gatunku horror. Zawiera elementy z podgatunku gore, które cechują się bardzo krwawymi i brutalnymi scenami. W 2018 roku widzowie stacji Tokyo MX mogli obejrzeć dwunastoodcinkowy serial opowiadający 24 straszne historie. Reżyserem obu serii jest Shinobu Tagashira.   

Antologia anime, choć zaliczana do horroru, nie jest straszna w sposób, w jaki widz najprawdopodobniej się tego spodziewa, czyli ciągłe jumpscare’y i brutalne morderstwa. U Junji Ito lęk wywołują abstrakcyjne, czasem i obrzydliwe sytuacje, wykreowanie postaci i ciągłe napięcie budowane w historii, a szczególnie pod jej koniec. Zakończenia otwarte jedynie pobudzają rosnący przez cały odcinek niepokój.  

W nowej ekranizacji prac japońskiego artysty widzowie mogą zobaczyć historie znanych już fanom Tomie (Rie Suegara), Soichiego (Yuuji Mitsuya), czy Oshikiri (Hiro Shimono). Oprócz tego w nowej antologii znajdują się takie tytuły jak „Dziwaczne rodzeństwo Hizikuri”, „To coś, co przyniosły fale” oraz „Miasto grobów”.  

Bardzo łatwo wzbudzić we mnie niepokój, aczkolwiek niektóre historie zupełnie mnie nie poruszyły. Każdy odcinek miał zakończenie otwarte, ale czasem miałam wrażenie, że akcja została przerwana za szybko. Po obejrzeniu epizodu pod tytułem „Pieczara demona snu” sprawdziłam, jak ta historia została przedstawiona w mandze, gdyż miałam ogromny niedosyt. Taki zabieg w niektórych odcinkach wpływał pozytywnie na odbiór. Zaangażowany historią widz po obejrzeniu opowieści pozostaje dalej w szoku i musi sam zmierzyć się z zakończeniem, jakie być mogło lub wymyślić swoje własne. „Balon śmierci”, był jedną z historii, która najbardziej mnie zaangażowała.  

Najbardziej wyczekiwaną i niestety rozczarowującą dla mnie historią była „Tomie • Zdjęcie”. Spowodowane to było jedynie przez to, że czytałam mangę „Tomie” w całości i wiem, że z tej historii można było wyciągnąć o wiele więcej. Odcinek przedłużony chociaż o pięć minut, w zupełności zaspokoiłby moje oczekiwania.  

Kadr z odcinka „Tomie • Zdjęcie”

„Makabryczne japońskie opowieści” na pewno przypadną do gustu fanom horroru. Jeżeli chodzi o stronę wizualną, serial jest estetyczny i przyjemny dla oka. Historie są krótkie, każdy odcinek trwa około 25 minut, a osiem z nich podzielonych jest na dwie opowieści. Każdy znajdzie tam coś dla siebie, gdyż tematy poruszane są naprawdę różnorodne: opętanie, duchy, klątwy, morskie potwory, a także mordercy. Niepokój, budowany przez autora, zostaje z widzem na długi czas. Nie uważam, aby był on dręczący, bądź sprawiał, że po obejrzeniu widz będzie unikać jakichś sytuacji czy miejsc, w strachu, że spotka tam Soichuego.  

Kadr z odcinka „Szepcząca kobieta”

[Fot.: materiały promocyjne]