Radio Sfera UMK

Gramy swoje, po studencku!

Listy do M. – KLAMRA 2024

Na dużej scenie OdNowy, w ramach 32. Alternatywnych Spotkań Teatralnych KLAMRA wystawiono „Listy do M.”. Przedstawienie to nawiązywało do postaci Heleny Modrzejewskiej, legendarnej aktorki. 

Wbrew wszelkim skojarzeniom z popularną serią komedii romantycznych, sztuka Laury Leish (Ewy Kaczmarek) nie ma z nią nic wspólnego. Wspomniana już Helena Modrzejewska, jest Ikoną polskiego teatru, która po wyjeździe do Ameryki, podbiła tamtejsze sceny. 

Specjalizowała się w rolach szekspirowskich i tragicznych. Była osobą nieustępliwą, poszerzającą swój warsztat aktorski, by osiągnąć w sztuce jak najwięcej. Żeby doświadczyć w pełni spektaklu, należy zapoznać się z życiorysem tak ważnej dla naszej kultury artystki. 

 
[Fot.: Tomasz Dorawa]

„Listy do M.” to propozycja monodramu, który bada losy charyzmatycznej aktorki, ale pochyla się też nad fenomenem teatru. Laura Leish pokazała nam Modrzejewską jako kobietę mierzącą się całe życie z postawionymi przed sobą wyzwaniami. Pomimo wszelkich przeciwności losu, zamyka się w przysłowiowych „czterech ścianach”. Staje na deskach teatru, i pokonuje własne słabości. Widać tu nie tylko kunszt czy staranność naśladowania samej postaci, ale też próbę wcielenia w sztukę pewnej metody gry Modrzejewskiej, a więc grania mocno dramatycznego, przepełnionego emocjami. Nie zabrakło tu momentów bardziej komediowych, gdzie klimat mógł zejść z tonu, ale też tych czysto dramatycznych.

Scena pole do popisu naszej wyobraźni poprzez nakład rekwizytów, wystrój przypominający strych, czy też prowizoryczne miejsce prób. Dzięki temu bardziej zwracamy uwagę na aktorkę, jej gesty i mimikę, rzecz jasna mocno dramatyczną. Sama bliska odległość widowni od widowiska, potęguje efekt odbierania emocji, uczestniczenia w życiu obserwowanej postaci. Ta immersja to mocny atut teatru, którego nie uświadczymy w kinie. 

 
[Fot.: Tomasz Dorawa]

Narratorem jest Marcin Głowiński. Jego głos często wchodzi w polemikę ze sceniczną Heleną, dopowiada czy komentuje sytuację. Przy tym nie zaburza wcale tempa akcji, wtapia się w tło prawie jak rekwizyt. Wychodzi to dobrze i naturalnie. 

Spektakl bardzo mi się spodobał. Na tyle rzadko oglądam spektakle teatralne, że nazwanie mnie amatorem już stanowiłoby przesadę. Pewna prostota, z którą się spotkałem, przekonała mnie, i świetnie pokazała mi wszystko najlepsze, co miała do zaoferowania. Losy Heleny Modrzejewskiej zainteresowały mnie na tyle, że bez wątpienia sięgnę do jej biografii.

Pół godziny po przedstawieniu, widzowie mieli okazję uczestniczyć w rozmowie z Laurą Leish. Aktorka odpowiadała na pytania publiczności i opowiadała o swoim monodramie. Rozmowę zobaczyć można poniżej.

[Fot.: Tomasz Dorawa]