Radio Sfera UMK

Gramy swoje, po studencku!

Waluś Kraksa Kryzys w NRD. Piekielnie dobry koncert

Po wydaniu płyty „+piekło+niebo+”, Waluś powrócił do Torunia. Przyszedł, zagrał, zawinął do domu. Jak każdy inny artysta. Dla mnie natomiast zamienił ten wieczór w małą muzyczną terapię, składającą się z żonglerki emocjami i samego brzmienia. Jeśli tak miałoby wyglądać tytułowe połączenie dwóch wizji życia po śmierci, czekam w kolejce już teraz!

Podczas całej trasy, Walusiowi towarzyszy zespół „Biały Falochron”, grając jako suport. Świetnie wpasował się swoim gitarowym, ale też rytmicznym brzmieniem, zawierając przy tym elementy elektroniki. Towarzyszył im mocno nostalgiczny klimat, co osiągnęli tekstami o przeżyciach, ale też niewinnymi spostrzeżeniami, godnymi dziecka. A o taką wrażliwość w dzisiejszych czasach ciężko.

 

Po skończonym występie duetu z Wrocławia i zebraniu już większości widowni na sali ludzie zaczęli się rozchodzić na boki, żeby zrobić miejsce nadchodzącemu zespołowi. Nie weszli oni bezpośrednio na scenę, a spacerem przez ludzi, wraz z Walusiem grającym na harmonijce na czele. Zresztą przez cały występ nie zabrakło interakcji czy okazjonalnego humorystycznego pienia przez mikrofon z załączonym autotune. Może zabrakło tylko pamiętnej barki o 21:37, jak w zeszłym roku.

Sama muzyka rozbrzmiała z przytupem i werwą, otwierając przy tym mieszankę nastrojów, jaką jest „+piekło+niebo+”. Z początku zagrano piosenki z najnowszej płyty, takie jak „COŚ NIECOŚ”, „+piekło +niebo+„, żeby po chwili przeplatać je ze starą dobrze już znaną fanom treścią z „Ataku” czy „Miły młody człowiek„. Tym razem Waluś zaskoczył, i pojawił się jeden z moich ulubionych utworów „Uśmiech Chelsea”.

Najnowszy krążek „+piekło+niebo+” jest kwintesencją dotychczasowego stylu Walusia. Momentami delikatny, refleksyjny ton, zmienia się w niepohamowaną agresję. Jego otwartość w tekstach sięga zenitu, będąc już ekshibicjonizmem emocjonalnym. Bierze i daję dużo od siebie, nie zostawiając obojętnym na uczucia. Ma ku temu swoje powody. Jak sam zapowiadał, jest to pierwsza płyta napisana na trzeźwo. Kolejną wypadkową są jego doświadczenia w sferze duchowej i natury psychicznej. Opowiada o nich kolejno np. w  „TYDZIEŃ W TYDZIEŃ +„, czy “Dla Marcina P.”. Jeśli na wcześniejszych płytach byliśmy tym przytłoczeni, teraz utkwiliśmy po same uszy.

 

Zabawa była przednia. Jeśli ktoś nie lubi koncertowej nudy i sztampy, z uniesionymi telefonami w górze, na koncercie Walusia się nie zawiedzie i poczuje dobrego rockowego ducha. Tłum chłonął nastrój wychodzący z instrumentów zespołu, nieraz to zwalniając, żeby później przejść do bezpretensjonalnego szaleństwa w tańcu. Wszystko to spowite w dymie, i zmieniającym barwy światła na kształt krzyża, uniesionego nad sceną. Z ciekawostek, chłopaki po jednej z piosenek, przez mikrofon zapowiedzieli, że właśnie w tamtym momencie znaleźli długo szukany „złoty środek”. Może niedługo dowiemy się, co stało za tym enigmatycznym stwierdzeniem.

Widzowie nie otrzymali możliwości na wyproszenie bisu. Waluś ogłosił, że zagrają do samego końca otrzymanego przez nich czasu. „Walić konwenanse”. Jak dobrze to wyszło. Muzycy zakończyli improwizacją zahaczająca już mocno o naprawdę mocny rock, i to nietypowy, mocno z serca. Bardzo bym chciał usłyszeć coś podobnego w niedalekiej przyszłości na ich nowym materiale. Wyszli, jak weszli, wśród swoich, z harmonijką i oklaskami w tle.

(fot. Dominika Czaja)

Lubię na koncertach muzyka spod Krakowa to, że spotkamy na nim w większości młodzież. Pokazuję to, że duża część osób nadal interesuję się innym brzmieniem od tego popularnego. A w dobie szybkiego przekazywania dużej ilości treści, jest to zjawisko, które zanika. Chłoniemy bardziej to, co jest nam wpajane, nie szukając tak mocno wrażeń czy bardziej wyszukanych rzeczy. Co jak co muzyka Walusia jest niczego sobie. Coraz to bardziej narasta mu popularność, z roku na rok przybywa fanów i zainteresowania. Rok temu, na relacji z poprzedniego koncertu napisałem „Potrzeba nam głosu, jakim jest WaluśKraksaKryzys”. I myślę, że coraz bardziej go potrzebujemy.

Trasa nadal trwa, a najbliższy koncert będzie miał miejsce 07.12.2023 w Ostrowie Wielkopolskim. Po więcej informacji o kolejnych wydarzeniach zapraszam na stronę artysty

Fotogaleria z wydarzenia:

« z 2 »

[Fot.: Dominika Czaja]