Radio Sfera UMK

Gramy swoje, po studencku!

Pierwsze dwa dni 23. Jazz Od Nowa Festival za nami [relacja]

23. Jazz Od Nowa Festival jest już na swoim półmetku. Do tej pory mieliśmy okazję usłyszeć cztery, zupełnie różne od siebie występy. Jedyne co było niezmienne przez te dwa dni to brak wolnego miejsca na sali. Jak zaprezentowali się poszczególni jazzowi wirtuozi?

DZIEŃ 1.

Andy Middleton & BROTHERS IN JAZZ

fot.: Tomasz Lis

Windowe granie dla rekreacji, grzecznie, bez zaskoczenia – takie były wrażenia z pierwszych dwóch utworów. Trzeci, którym była ballada utrzymana w nostalgicznym nastroju, zdecydowanie bardziej melodyjny. Perkusista z rozbudowaną sekcją rytmiczną, choć technicznie doskonały, był dość przewidywalny. Ostatni numer zagrany przez polsko-amerykański skład ujmował. Jeden główny temat, który sam w sobie był świetny, oscylujący wokół estetyki funk, bardzo chwytliwy, okraszony wielokrotnymi zmianami tempa, przy którym można było spokojnie tańczyć. Było to odniesieniem do początku ubiegłego wieku, kiedy to jazz i swing wchodziły do klubów, tworzonych przez potomków niewolników, dla których były to jedyne miejsca, w których mogli tworzyć własną kulturę muzyczną.

Leszek Kułakowski – Witkacy/Narkotyki

fot.: Tomasz Lis

Występ Kułakowskiego był nietuzinkowy i skupiał uwagę. Płyta, z której materiał zagrano na deskach Od Nowy to dzieło inspirowane zbiorem esejów Witkacego pt. Narkotyki. Przy stoliku, z boku sceny, siedział aktor-narrator, który czytał fragmenty książki, nadając tym samym kontekst muzycznej warstwie utworu. Opis przygód naszego pisarza z pejotlem był zdecydowanie najdłuższy i wywołał spory entuzjazm wśród publiczności. Muzycy grali głównie z nut, jedynie miejscami pozwalając sobie na improwizacje i zaprezentowanie swej kreatywności.

Maciej Wądołowski (gitara) wywarł najsilniejsze wrażenie. Zagrał dużo bardziej ekspresyjnie niż na płycie i z zupełnie innym feelingiem. Podobnie wysoko można ocenić Jerzego Małka (trąbka), który znacząco nawiązał do tego, co mogliśmy usłyszeć na bee-bop`owych nagraniach Milesa Daviesa. Polski trębacz jednocześnie był jednym z głównych, muzycznych ambasadorów zawiłych myśli Witkacego. Kułakowski natomiast pokazał doskonałą formę. W swoich partiach piana wprowadzał elementy psychodelii, które świetnie korespondowały z treścią książki.

fot.: Tomasz Lis
Dyrektor festiwalu o festiwalu.

DZIEŃ 2.

Trzaska/Bukelman/Jørgensen

Fot.: Małgorzata Chabowska

Był to najdziwniejszy i najbardziej wymagający (do tej pory) występ. Międzynarodowe trio zagrało eksperymentalną odmianę avant-jazzu. Najciekawszym instrumentem koncertu było banjo, na którym grał Ido Bukelman. Nadało ono spirytualistyczno-orientalnego charakteru arytmicznym i kompletnie amelodyjnym kompozycjom. Jak to w tej odmianie jazzu – zdecydowanie dominowała forma nad treścią. Stukot zębów Trzaski na ustniku saksofonu, czy Bukelman naciągający struny banjo w sposób daleko odbiegający od zwyczajowej techniki, to jedne z przykładów niestandardowego zastosowania instrumentów przez muzyków. Mimo to nie zaproponowali oni szczególnie odkrywczych zabiegów stylistycznych. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że artyści bawili się zdecydowanie lepiej niż widownia. Nic z resztą dziwnego, nawet wśród miłośników jazzu, jest to jednak niszowy podgatunek i wymaga szerszej znajomości teorii muzyki.

Fot.: Małgorzata Chabowska

Jan Ptaszyn Wróblewski & Jarek Michaluk Trio

Na ten koncert z pewnością czekała większość publiczności zebranej w Od Nowie. Birdman został przywitany owacją na stojąco, a na sali zapanowała wręcz domowa atmosfera. Muzycy zaczęli spokojnie, od utworu Blue Sands. Jak to określił Ptaszyn, pochodzi on ze zbioru muzyki pozostałej, ponieważ napisał ją do filmu, który poniósł totalną klapę, ale muzyka pozostała. Następnym utworem z set-listy były Wspomnienia z Parnasu. Jest to dosyć energiczna kompozycja Jarka Michaluka, w której słuchać inspiracje Komedą. Każda partia solowa któregoś z członków tymczasowego kwartetu była nagradzana oklaskami słuchaczy. Później przyszła pora na bezbłędnie i bardzo smacznie zaserwowany standard o tytule Moritet. Po nim nestor polskiego jazzu pozwolił sobie na przerwę i zostawił widownie z fantastycznymi dźwiękami tria, które zagrało Walczyk dla Oli. Następnie mogliśmy usłyszeć, moim zdaniem, najpiękniejszy utwór tego festiwalu – Jakie chcesz mieć dzisiaj sny? Ptaszyn w temacie tej kompozycji zawarł, zdawałoby się nieuchwytne pragnienie spokojnego snu bliskiej mu osoby, o spokojny sen wraz z obietnicą jego spełnienia, którą spełnić miało ciepłe i niesłychanie melodyjne brzmienie jego saksofonu. Muzycy kolejno uraczyli nas bardzo eleganckim bluesem Jarka Michaluka oraz szeroko znaną i niebywale klimatyczną Kołysanką z filmu Dziecko Rosemary, autorstwa Krzysztofa Komedy. Tutaj niebagatelną techniką popisał się Piotr Wrombel, który grał na fortepianie.

Fot.: Małgorzata Chabowska

Występ na bis

Na koniec Ptaszyn opowiedział o ostatnim (słuchacze nie dopuścili, żeby faktycznie tak było) utworze. Kiedy uznał, że najwyższa pora zastąpić utwór, który zwyczajowo jest stałym zwieńczeniem jego koncertów, czyli So What Milesa Davisa, rozpoczął poszukiwania jakiegoś zamiennika. Nie znalazł go i z tego powodu skomponował go sobie sam. Stąd nazwa Instead. Trzeba przyznać, że wyszło to naszemu wizjonerowi rewelacyjnie. Inspirowany stylem Davisa saksofon w połączeniu z klawiszami a’la Komeda brzmią elektryzująco. Na wcześniej już zapowiedziany przeze mnie bis muzycy zagrali improwizowanego bluesa. Koncert był świetny pod względem technicznym, artyści dzięki wieloletniej współpracy nie mieli problemu z komunikacją. Klimat całego wydarzenia niech oddadzą pożegnalne słowa Birdmana: „Kończymy […] właśnie dzwoniło towarzystwo ekologiczne, że kolejny bis będzie uznany za znęcanie się nad ptactwem” 

Fot.: Małgorzata Chabowska

Tutaj znajduje się nasza zapowiedź festiwalu.

Oficjalna strona 23. Jazz Od Nowa festival