Radio Sfera UMK

Gramy swoje, po studencku!

Wiara czyni cuda! – Louis Tomlinson „Faith In The Future” [RECENZJA]

Po 2 latach Louis Tomlinson, były członek jednego z największych boysbandów świata One Direction, powraca z kolejnym solowym projektem. Co tym razem dla swoich fanów przygotował artysta? Przekonajcie się ze mną!

11 listopada premierę miała nowa płyta Louisa Tomlinsona Faith In The Future. Po wielkim sukcesie Walls piosenkarz nie zawiódł swoich fanów. Swoją nową płytę promował trzema singlami: Bigger than me oraz Out of my system, które pojawiły się wraz z teledyskami, a także Silver Tongues, do którego teledysk pojawił się dwa dni po premierze albumu. Louis jeszcze przed wydaniem płyty zapowiedział trasę koncertową. Wokalista znowu zawita do Polski i zostanie u nas, by zagrać dwa koncerty. 

Faith In The Future, jak twierdzą fani, jest nieco rockowy w brzmieniu: bardziej energiczny, mocniejszy oraz zdecydowanie odważniejszy od poprzedniego albumu Walls. Wyróżnia się także aranżacja muzyczna. Artysta bardziej wyeksponował m.in. perkusję, która nadaje płycie odrobinę pazura.

Bardzo podoba mi się wybór pierwszej piosenki The Greatest, która nadaje odważny i emocjonalny nastrój płycie, łącząc się z tytułem albumu. Zawsze zwracam uwagę na takie szczegóły jak kolejność utworów na płycie i w tym przypadku nie zawiodłam się. That’s The Way Love Goes jako ostatnia piosenka jest strzałem w dziesiątkę. Stanowi ona idealne zakończenie całego albumu. Cały album jest o miłości, tej szczęśliwej, której każdy poszukuje, ale także o zerwaniach, złamanym sercu i poszukiwaniu siebie na nowo. That’s The Way The Love Goes podsumowuje to, co Louis chciał przekazać i dodaje słuchaczowi tytułowej „wiary w przyszłość”.

Jednym z moich faworytów z Faith In The Future jest singiel Bigger Than Me. Trafia w mój gust i jest dokładnie tym, czego oczekiwałam po nowej płycie Louisa. Odchodzi od schematów i kontrastuje z poprzednim albumem. Out Of The System było także dobrym wyborem na singiel, aczkolwiek po przesłuchaniu go przed wydaniem albumu spodziewałam się więcej piosenek w tym klimacie.

Niezbyt przypadło mi również do gustu, że artysta pozostał w spokojniejszych, popowych dźwiękach, które szczególnie słychać na początku utworów. Są piosenki wyróżniające się na tle innych np. Holding Onto Heartache lub Face The Music, ale momentami czuje się, jakbym już to gdzieś słyszała. Połowę płyty słuchałam właśnie z myślą: „Czy to jest wciąż ta sama piosenka?”. Jeżeli chodzi o stronę liryczną, nie jestem do końca przekonana, czy mogę zająć jednoznaczne stanowisko. Warto tutaj wspomnieć o piosence Saturdays, która jest hołdem dla zmarłej siostry Louisa. 

Pomijając fakt, że do nowej płyty Tomlinsona wdarło się nieco rutyny, piosenki takie jak Written All Over Your Face, She Is Beauty We Are World Class są bardzo wysoko w moim rankingu nowości z tego miesiąca. Odchodzą one od wcześniej wspomnianych schematów i wnoszą coś nowego, łącząc ze sobą pop i rock. Jak słychać piosenkarz dalej poszukuje swojego złotego środka i kierunku, w którym będzie się dalej rozwijać. Wspomniane piosenki są więc swego rodzaju muzycznym eksperymentem w karierze Louisa.

Każdy artysta ma swój styl i strefę komfortu, w której się porusza, jednak single promujące płytę zakłóciły mi odbiór albumu. Jeżeli ktoś nie oczekiwał „muzycznej rewolucji”, jak zapowiadało się po promocji płyty, na pewno się nie zawiódł i będzie to dla niego prawdziwa uczta muzyczna. Ja jednak dostałam coś, czego się nie spodziewałam i nie byłam pozytywnie zaskoczona. W moim odczuciu, większość piosenek jest naprawdę bardzo do siebie podobnych i po wysłuchaniu połowy albumu byłam znudzona. Wciąż czekałam na moment, w którym pomyśle „Tak, właśnie na to liczyłam”6/10 to uczciwa ocena, jednak lekkie rozczarowanie pozostanie ze mną na jakiś czas. 

[fot. oficjalna okładka albumu]