Radio Sfera UMK

Gramy swoje, po studencku!

Fest Festival 2022 – czy było tak FEST?

W tym roku odbyła się dopiero trzecia edycja Fest Festivalu, a już przyjął miano jednego z największych cyklicznych wydarzeń muzycznych w Polsce. Park Śląski w Chorzowie od dawna przygotowywał się na to wydarzenie, zaskakując nas powstającym przez wiele miesięcy line-upem. Czy dwuletnia przerwa spowodowana pandemią przyczyniła się do polepszenia warunków festiwalu? Dlaczego ochrzciłam to wydarzenie polską Coachellą? Na co organizatorzy powinni zwrócić uwagę przy przyszłorocznej edycji? Zapraszam do zapoznania się z tekstem odpowiadającym na te pytania.

Mapa wydarzenia

Organizatorzy zadbali o to, aby nikt się nie nudził. Na 10 scenach było można usłyszeć muzykę z niemal wszystkich gatunków muzycznych – od elektronicznej, przez rap, po liquid funk. Ogromną wadą było ich rozmieszczenie – przy wielu atrakcjach bardzo łatwo można było się zgubić, tym bardziej, kiedy pomiędzy koncertami było 15 minut, a do przejścia pół parku.

Dla tych, którzy chcieli odpocząć od mocnych basów i ludzi szalejących w pogo, organizatorzy przygotowali warsztaty. Uczestnicy mogli między innymi nagrać filmiki w strefie TikToka, stworzyć makramy lub odmienić swój wygląd w strefach wizażu. Wybitnym elementem tego festiwalu była strefa stworzona przez organizatorów, Fest Talk, gdzie uczestnicy mogli posłuchać rozmów na różne tematy. Osobiście zachwyciłam się spotkaniem dotyczącym transplantologii „Organy do wymiany”. W trakcie panelu, prelegentki Bogumiła Król oraz Beata Olejnik starały się zbudować świadomość młodych osób o transplantacji, pokazując jej zalety z praktycznego punktu widzenia (Beata Olejnik jest pacjentką po przeszczepie płuc).

Strefa gastronomiczna była zdecydowanie moją najmniej ulubioną. Cena najtańszego jedzenia, czyli małego opakowania frytek, sięgała 30 zł. Z moim studenckim portfelem wolałam wyjść z wydarzenia i przejść się 500 metrów do tzw. świątyni pod dwoma złotymi łukami. Jednak muszę pochwalić kubki wielorazowego użytku, przedstawiające line-upy z różnych scen. Jest to świetna inicjatywa na ograniczenie plastiku i stworzenie podręcznych pamiątek.

Największą zaletą tego festiwalu, która zdecydowanie go wyróżniła wśród innych, było stworzenie doskonałej aplikacji. Pozwalała ona sprawdzić gdzie obecnie się znajdujemy, jakie punkty są obok nas i w którą stronę musimy pójść, aby dostać się do punktu docelowego. Dodatkowo można było zaznaczyć ulubionych artystów, na których koncerty chce się pójść i kilkanaście minut przed koncertem otrzymywało się powiadomienie przypominające o występie. Natomiast w sobotę, czyli dzień, który niemiło zaskoczył wszystkich pogodą, każdy posiadacz aplikacji otrzymał alerty informujące o nadchodzącym deszczu, przypomnienie o odpowiednim ubiorze oraz informacje o przesuniętych wydarzeniach.

Line Up

Według organizatora, podczas pięciu dni festiwalu wystąpiło około 200 artystów. Headline stanowili Stromae, który swoim występem teoretycznie zamknął festiwal, The Chainsmokers, Quebonafide ze swoim przedostatnim koncertem, Nothing But Thieves czy Sanah.

Nie zabrakło muzycznych niespodzianek. Kilka razy na scenie pojawił się Friz, który towarzyszył w śpiewaniu najnowszych przebojów. Julia Wieniawa zrobiła ogromny show, do którego zaprosiła aktora Maćka Musiałowskiego. Wspólnie wykonali utwór „Zabierz tę miłość”. Moim zdaniem największym zaskoczeniem tegorocznej edycji stał się Sokół. Artysta oprócz własnego koncertu na Main Stage pojawił się gościnnie u Quebonafide oraz w projekcie JIMEK i Goście.

Polska Coachella

Organizatorzy wydarzenia chyba więcej wydali na celebrytów, niż zarobili na sprzedanych biletach. Strefy VIP były przepełnione dziesiątkami, o ile nie setkami znanych osób. Podczas koncertów miałam wrażenie, że na widowni znajduje się więcej osób z identyfikatorami niż bez (identyfikatory były oznaczeniami osób VIP, mediów oraz organizatorów i pracowników). Ma to swoją zaletę, ponieważ ich obecność mogła przyciągnąć rzeszę fanów, a relacje na social mediach potencjalnych uczestników na przyszłą edycję. Jednak częste mijanie nastolatków robiących sobie zdjęcia z tiktokerami i youtuberami bardziej przypominały Coachellę, która stała się bardziej festiwalem gwiazd niż typowo muzycznym.

Instalacje

W całym parku znajdowało się pełno miejsc idealnych do wykonania instagramowych zdjęć. Artyści tworzący instalacje przeznaczone do fotografowania, bardzo się postarali. Można było spotkać błyszczącego pająka rozmiarów małego samochodu, tunel wykonany z luster, czy pomieszczenie urządzone do góry nogami. Bardzo kreatywnie urządzona pusta przestrzeń!

Organizacja

I tutaj, niestety, polecą same wady, bo mam wrażenie że dużo zrobiono dosłownie na ostatni moment. Porównując do zeszłego roku, tym razem dało się wyczuć braki w organizacji.

Przez pierwsze trzy dni festiwalu po parku jeździły koparki, a na wyciągach przy głównej scenie pracowali panowie, którzy wieszali zasłony z nazwą festiwalu. Dopiero pod koniec przedostatniego dnia postawiono podesty, na których widownia mogła zobaczyć koncerty z wyższej perspektywy.

Część ochrony oraz osób zatrudnionych jako pomoc informacyjna zachowywała się jakby pierwszy raz pracowali na tego typu wydarzaniu. Po zadaniu pytań odnośnie podstawowych miejsc, jak toalety czy namiot dla prasy otrzymałam odpowiedź „ja tu tylko sprzątam” (mimo że napis na koszulkach oraz stanowisko przy której stali mówiły coś innego) lub byłam odsyłana dalej.

Drugiego dnia, kiedy spadł pierwszy festiwalowy deszcz (o którym pogodynki alarmowały od samego rana) było widać dezorganizację służb porządkowych. Namiot Arena Stage został zamknięty przed samym koncertem Kaśki Sochackiej, w celu nałożenia maty na której fani mogli stanąć aby nie poślizgnąć się na błocie. Był to pierwszy koncert tego dnia, więc wydaje mi się, że organizatorzy mieli na to odpowiednio dużo czasu przed zebraniem się fanów. Jednak postanowili odłożyć to na ostatnią chwilę.

I to o czym w ciągu ostatnich dni bardzo głośno – miejsca dostosowane dla niepełnosprawnych. Problemy w poruszaniu się osób na wózkach inwalidzkich zauważyłam w sobotę, kiedy park zamienił się w błotne pole. Najważniejsze miejsca w parku, czyli droga od Main Stage do Tent i Arena Stages nie była w żaden sposób wyrównana i przygotowana na taką pogodę, nie było również żadnego pasa mat, po którym mógłby przejechać wózek. W trakcie koncertów na Tent Stage, kilkukrotnie minęłam osobę na wózku inwalidzkim, która była zmuszona przebywać poza namiotem. Na miejscu nie było przygotowanych miejsc dla osób niepełnosprawnych, a fani artystów często tworzyli tzw. ściany śmierci, przy których stanie było niebezpieczne a co dopiero bycie na wózku.

Najlepsze 3 koncerty w mojej opinii

  1. Stromae – nie mogłam inaczej. Zanim artysta pojawił się na scenie na tle została wyświetlona animacja spersonalizowana pod Polskę. W kolejnych częściach festiwalu pokaz był kontynuowany niczym historia. Dodatkowo na scenie pojawił się robot przypominający psa, który przyniósł sweter, oraz mównica z której artysta wykonał utwór. Stromae pokazał swój ogromny talent muzyczny, poprzez grę na instrumencie, taniec oraz niezwykły śpiew, który zachęcił wszystkich fanów do wspólnej zabawy
  2. Rudimental – dawno się tak nie bawiłam. Artyści wymieniali się na scenie, praktycznie każdy utwór wykonywał po kolei inny artysta. Wykonywali swoje utwory jak również najbardziej znane covery. Jest to moje największe odkrycie tego festiwalu i na pewno będę powracać do ich muzyki.
  3. Sanah – bańki mydlane, nagranie piosenkarki pijącej szampana… Nic nie pokona duetu do dawnego przeboju „Jolka Jolka” z Felicjanem Andrzejczakiem. Widownia stała się wielkim chórem, który prawie jak na Pol’and’rock, wyśpiewał całym sercem ten utwór. Dawno nie widziałam takiej wolności w ludziach jak w tamtym momencie, kiedy wszyscy ruszyli do tańca i wspólnego wykrzyczenia EMIGROWAŁEM z objęć Twych nad ranem… – zdecydowanie najlepsze uczucie na tym festiwalu!

Podsumowując, oceniam festiwal na 7/10 wierząc, że za rok organizacja będzie lepsza.

[fot. Dominika Czaja]