Radio Sfera UMK

Gramy swoje, po studencku!

Top 5 koncertów Mystic Festiwal

Emocje po największej metalowej imprezie w Polsce jeszcze nie opadły, lecz czas już na pierwsze podsumowania. Odbywający się w dniach 1-4 czerwca Mystic Festival w gdańskiej Stoczni w oczach wielu entuzjastów przejdzie do historii jako wydarzenie niesłychanie różnorodne i wypełnione intensywnymi koncertami.

Zobaczenie wszystkich z ponad 70 wykonawców grających na festiwalu było fizycznie niewykonalne. Wielu z nich występowało równolegle z innymi, na różnych scenach. Według moich obliczeń obejrzałem około 35 koncertów (będąc przynajmniej na połowie danego występu), z czego postanowiłem wybrać 5, które zrobiły na mnie osobiście największe wrażenie.

5. Truchło Strzygi

Raszynianie, pojawiając się w 2018 roku na metalowej scenie z debiutem Pora Umierać, wywołali niemałe zamieszanie. Ich pierwotny, osadzony na punkowych fundamentach black metal pokazał, że nadal jest w tym gatunku miejsce na młode, pełne chęci zniszczenia świata, zespoły. Za obiecującym nagraniem studyjnym poszły także koncerty. Te, na które miałem okazję wcześniej trafić, były jednak dalekie od ideału.

W końcu trafił się ten raz kiedy Truchło zabrzmiało tak, jak powinno i zostało przez przynajmniej część publiczności zrozumiane. Wchodząc pod samą scenę klubu B90 wiedziałem, w co się pakuję. Mimo że do wspólnych tańców dołączyłem tylko na chwilę, raz leżałem na deskach, a raz na mojej głowie wylądował czyjś nos (pytałem jego właściciela i mówił, że wszystko w porządku). Utwory z tegorocznego albumu Gwiezdny Demon świetnie sprawdziły się także w wersji koncertowej.

4. Hexvessel

W sobotę scena klubu Dizzly Grizzly została przejęta przez zespoły niemające wiele wspólnego z metalem. W ruch poszły gitary akustyczne, instrumenty smyczkowe i delikatne głosy. Najpierw świetne wrażenie zrobił na mnie ROSK, a następnie Hexvessel zabrał do krainy… no właśnie – jakiej?

Jeszcze na dwa tygodnie przed festiwalem nie znałem ani minuty muzyki Finów. Gdy ogłoszono jednak, że zastępują w składzie Mortiisa, postanowiłem posłuchać kilku utworów. Przekonały mnie one na tyle, by odpuścić część koncertu Vader i zobaczyć co w trawie piszczy. Decyzja ta była jedną z lepszych, jaką podjąłem kiedykolwiek. Raz przenosiłem się na pustynię, którą Hexvessel przywoływali w bardziej gitarowych numerach, a raz, dzięki folkowym piosenkom, trafiałem do mitycznego lasu niczym rodem z gry Ori and the Blind Forest. Magia.

3. Kvelertak

Fot.: Mystic Festival

Dużo spodziewałem się po występie tego najbardziej blackmetalowego wśród rockandrollowych zespołów na świecie. Moje oczekiwania zostały spełnione z ogromnym zapasem. Nieprawdopodobna dawka energii, którą emanowali na scenie muzycy, była tak autentyczna, że aż ciężko mi było w to uwierzyć. Doskonałą postawę frontmana Ivara Nikolaisena w punkt podsumował w facebookowym wpisie Noise Magazine – ten człowiek musiał mieć jakieś 3,5 promila alkoholu we krwi. Wypadający z rąk statyw mikrofonowy, skakanie po kolumnach i surfowanie na rękach publiczności – ewidentnie nie żartował, mówiąc, że bawi się w Gdańsku doskonale. A mimo to chyba w żadnym miejscu się wokalnie nie pomylił.

2. Mercyful Fate

Fot.: archiwum własne

Miejmy za sobą oczywistości – czekałem na ten koncert ponad dwa lata i było dokładnie tak, jak sobie wyobrażałem. Nad sceną wielki odwrócony krzyż, potężny diabelski pentagram na ołtarzu ofiarnym i oczywiście King Diamond, który pomimo moich obaw zaśpiewał jak za najlepszych lat. Utwory z ikonicznych płyt MelissaDon’t Break the Oath oraz debiutanckiego mini albumu brzmiały dziko i niebezpiecznie. Największe wrażenie zrobił na mnie fakt, iż ten legendarny zespół, który od ponad dwudziestu lat nie nagrał ani minuty premierowej muzyki, jako drugi utwór koncertu zagrał nową piosenkę, wybitnie niekoncertową i odstającą od reszty wcześniejszych dokonań tego zespołu. Ależ to trzeba mieć odwagę, żeby zrobić coś takiego, kiedy tysiące ludzi pod sceną czeka na Into the Coven.

1. GGGOLDDD

Na festiwalu płakałem dwa razy. Raz ze wzruszenia na początku wspominanego wyżej Mercyful Fate i przez cały GGGOLDDD. Wyszedłem z tego występu cały czerwony, a na ten moment, kiedy piszę te słowa, nadal nie mogę się pozbierać po tym, co zobaczyłem.

Znałem kontekst powstania albumu This Shame Should Not Be Mine. Chciałbym ostrzec w tym miejscu, że poznawanie go może wywołać dyskomfort związany z molestowaniem seksualnym. Wiedziałem, że ten koncert będzie dużą dawką emocji, ale to, co widziałem, usłyszałem i poczułem, mnie przerosło. Milena Eva opowiadając poprzez utwory swoją historię i prezentując się przed żywą publicznością, pokazała, że jest najodważniejszą osobą na świecie. Ubrana w cudowną czarną suknię, niekiedy zerkająca w stronę kolegów z zespołu, jakby szukając wsparcia, wycierająca z początku występu łzy. To ona była w centrum uwagi wszystkich i za to nigdy nie przestanę jej podziwiać.

Jeżeli doliczymy do tego doskonałe brzmienie i utwory ze świetnej płyty, otrzymamy koncert doskonały. I taki był, choć nie mogę stwierdzić na ten moment, że mi się podobał. Prawdę powiedziawszy, to wolałbym, żeby nigdy się on nie odbył.

Kto jeszcze?

Gdybym miał napisać o wszystkich świetnych występach Mystic Festival, ten tekst musiałby rozrosnąć się do kolosalnych rozmiarów. By tak się nie stało, wspomnę tylko o kilku również wartych uwagi koncertach: Spectral Wound, LIK, Carcass, Tom Warrior’s Legacy (Warm Up Day), Heilung, Mastodon, Katatonia (dzień 1), Judas Priest, Saxon, Tribulation (dzień 2), Igorrr, Vader, Leprous, Baest, Imperial Triumphant, Arabrot, Rosk (dzień 3).

Organizatorzy poinformowali już, że przyszłoroczna edycja ponownie odbędzie się na terenie Stoczni Gdańskiej. Więcej informacji podanych zostanie wkrótce na stronie festiwalu.

[fot.: Mystic Festival]