Radio Sfera UMK

Gramy swoje, po studencku!

Znikający ryż, -20 stopni i brak ostrych przypraw – czyli Indonezyjczycy na UMK

Co sprawiło, że zdecydowali przemierzyć ponad 10 000 kilometrów i obrócić swoje życie o 180 stopni, zaczynając studia w Polsce? Wielu z nas powie, że studiowanie samo w sobie nie jest łatwe, a nauka na innym kontynencie – to dopiero jest szaleństwo. Na światło wychodzą wtedy problemy życia codziennego – najostrzejszy Zahir wcale nie jest ostry, a w Auchan regularnie kończą się zapasy ryżu. Jak pokonać owe trudności i szybko zaaklimatyzować się w nowym miejscu? Odpowiedzi udzielają nam przedstawiciele indonezyjskich studentów z UMK.

English version of the article.

Uniwersytet Mikołaja Kopernika liczy sobie 14625 studentów, z czego 234 osoby to studenci zagraniczni. Każdy z nich ma do opowiedzenia niesamowite historie o swoim państwie, kulturze i doświadczeniu związanym ze studiami. Rzeczy, które dla nas wydają się naturalne, okazują się problemem dla obcokrajowców. W końcu ile razy zdarzyło się Wam narzekać na to, że ostry ketchup wcale nie jest taki ostry?

Ary, student z Indonezji, ma własną opinię na ten temat:

W Indonezji uwielbiamy jeść dobrze doprawione jedzenie, z mocnym posmakiem przypraw. Lecz tutaj, w Polsce albo generalnie w Europie, nie jest łatwo znaleźć ten rodzaj jedzenia. Ja i moja koleżanka, z którą mieszkam w jednym pokoju w akademiku, znaczy się w innym, oczywiście, często chodzimy na zakupy. Jednakże kupowanie dodatkowych przypraw, żeby wpasować się w kanony indonezyjskich smaków, dużo nas kosztuje. W Polsce zazwyczaj używa się pojedynczych przypraw i smaków, by doprawić potrawy i jest to całkowicie normalne, ale dla nas – Indonezyjczyków – jedzenie musi być silnie doprawione i ostre. W Indonezji mamy pastę chili – Sambal – i kiedy przylecieliśmy do Polski, przywieźliśmy ze sobą walizkę pełną owej pasty. Niestety, zapasy zaczęły się nam wyczerpywać, więc poszliśmy do Auchan, żeby poszukać podobnej pasty, albo czegokolwiek, co nadałoby jedzeniu smak odpowiedni, by wpasować się w nasze kubki smakowe. Znaleźliśmy coś, co można nazwać ostrym ketchupem, ale kiedy go spróbowaliśmy, mieliśmy wrażenie, że nie był ani trochę ostry. Dlatego też było nam na początku bardzo ciężko poradzić sobie z odmienną kuchnią.

Istnieją także pewne polskie smaki, które zachwyciły naszych zagranicznych studentów. Pierogi są jednym z niezaprzeczalnych pozytywów mieszkania w Polsce i Hendra, student z Indonezji, zdecydowanie ten fakt docenia:

Byłem bardzo zainteresowany i zafascynowany pierogami, ponieważ w Indonezji mamy ,,pierogi”, ale to nie są pierogi. To bardziej coś podobnego do pierożków – nazywamy to Siomay. Tutaj jednak pierogi mają o wiele więcej wypełnień. U nas zazwyczaj je się pierogi z krewetkami albo ryżem.

Ale dosyć o jedzeniu. Jak się okazuje, kłopotów przysporzyć może także pogoda. Polskie zimy sięgają nawet do -20 stopni i dla zagranicznych studentów często okazują się być koszmarem.

Naya oraz Syifa, studentki z Indonezji, dzielą się własnym doświadczeniem w tym zakresie:

Oczywiście, w Indonezji nie mamy zbyt wielu ciepłych ubrań, więc kiedy przylecieliśmy do Polski, byliśmy pewni, że nasze swetry i buty będą w zupełności wystarczające. Jednakże, kiedy wysiedliśmy z samolotu, uderzyła w nas fala zimna. Zaczęliśmy zakładać kolejne warstwy ubrań – pamiętam, jak jechałam na kampus w trzech warstwach spodni. Moi polscy przyjaciele zlitowali się nad nami i oddali nam swoje porządne zimowe ubrania. Na początku było to zarówno zabawne, jak i interesujące, ale z biegiem czasu przyzwyczailiśmy się do chłodnej pogody.

Jednym z trudniejszych aspektów mieszkania w Polsce jest zdecydowanie pogoda – szczerze – JEST TU PRZERAŹLIWIE ZIMNO. W tropikalnej Indonezji średnia temperatur to trzydzieści stopni, ale kiedy byłam w Warszawie, zimno okazało się przerażające, wiatr był bardzo mocny, a ręce mi zamarzały.

A jak nasi zagraniczni studenci radzą sobie z barierą językową? Dowiadujemy się, że istnieje na to wiele sposobów – od Google Translatora, poprzez skanowanie nazw produktów za pomocą specjalnej aplikacji, aż do zatrzymywania losowych osób w supermarkecie i proszenia ich o tłumaczenie. Jednakże, mieszkańcy Torunia, rzadko okazują się być skłonni do pomocy, o czym opowiada studentka z Indonezji, Artesia:

Większość ludzi w Polsce nie mówi tak dobrze po angielsku, więc musiałam stać się niezależnym użytkownikiem Google Translatora. Jeśli chcę spytać kogoś o przysługę, używam tłumacza i pokazuje im aplikację, bo wtedy łatwiej im mnie zrozumieć. Zdarza się, że kiedy zaczynam mówić do Polaków po angielsku, oni wcale nie chcą rozmawiać – słyszę od nich ,,nie, nie, nie” i widzę jak próbują ode mnie ,,uciec”. Google Translator jest bardzo przydatny i wygodny w trakcie zakupów – większość napisów na produktach jest po polsku i wtedy zwyczajnie skanuję cały tekst i zostaje on automatycznie przetłumaczony na angielski.

Zderzenia z obcą, odmienną kulturą bywają trudne, a odnalezienie się w nowym miejscu jest nie lada wyzwaniem. Jednocześnie jednak przeprowadzka do innego kraju jest niezwykłym bodźcem do wyjścia ze strefy komfortu, zmiany perspektywy i obrania własnej, właściwej dla siebie ścieżki. Jeszcze bardziej niezwykły jest fakt, iż dla każdego studenta Toruń jest czymś innym – dla jednych domem, dla drugich przygodą, a dla jeszcze innych stolicą pierników.

A puentą tej rozmowy niech będą słowa Ary’ego, które najlepiej opisują Toruń:

Uważam, że jest to miasto, w którym łatwo się zakochać – jest urzekające. Nowoczesność przeplata się tu ze średniowieczną/jesienną aurą, która jest obecna we wszystkich zakątkach miasta. Moja decyzja o przyjechaniu do Polski była bardzo dobra, a ta o studiowaniu w Toruniu była więcej niż udana.

[foto: Artesia Rastania, Syifa Hasanah, Hendra Adhigoena Prakarsa]
[grafika: Tobiasz Troczyński]