Radio Sfera UMK

Gramy swoje, po studencku!

Hera koka hasz LSD – co Czarneckiej po nocach się śni?

Karolina Czarnecka jest absolwentką Wydziału Sztuki Lalkarskiej w Białymstoku, obecnie studiuje w Warszawie.  Szerszej publiczności dała się poznać po Przeglądzie Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu, a zaprezentowany przez nią utwór The Tiger Lillies Heroin and Cocain stał się hitem internetu. Za sprawą akcji crowdfundingowej w 2014 roku udało się jej wydać debiutancki album Córka.

– Byłaś w szkole typową aktywistką: wszystkie apele, akademie? Czy nie marzyłaś nigdy o aktorstwie?

 Nie wiedziałam tego jak się urodziłam i nie będąc w łonie matki…

– O aktorstwie zaczęłam tak myśleć realnie bardzo w momencie, kiedy w gimnazjum poszłam do kółka teatralnego. Na zasadzie: „Chodź, Paula (moja siostra), pójdziemy do tego Teatru Amatorskiego Klaps”, żeby mieć zajęcie dodatkowe oprócz szkoły.

– A czemu akurat lalkarstwo?

– Bo ja jestem z Białegostoku, więc znałam tę szkołę. (…) I dlatego to był dla mnie taki bezpieczny teren, bo ja nie chciałam tam zdawać. (…) Już byłam taka też zdołowana tym, bo to jest wycieńczające, te egzaminy są wycieńczające. I jeszcze – robisz coś i nie widzisz efektu, bo się nie dostajesz. Czyli ktoś Ci pokazuje – nie to, że nie masz znaczenia – ale człowiek tak się wtedy czuje, tak? Że jest gorszy od innych.

Im bardziej wiesz, czego chcesz, tym jest Ci trudniej. Znaczy: łatwiej i trudniej, rozumiesz? Jeśli chcesz śpiewać, to śpiewaj; jeśli chcesz grać, to graj; jeśli chcesz pracować w sklepie – pracuj. Jeśli chcesz prowadzić jakąś farmę, to też – to rób!

– Kim stałaś się po tym słynnym Przeglądzie Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu? Co się zmieniło? Dalej robisz swoje i wzrost popularności nie ma znaczenia, czy wszystko się wywróciło do góry nogami?

Nie jestem Karoliną Czarnecką, tylko jestem Hera Koka.

– To jest zmienne bardzo, ale już tak powoli cichnie szum, który mam w głowie, związany z tą sytuacją. Ja zawsze robiłam w sumie to, co chciałam. (…) A PPA na pewno wywołało wiele szumu i sprawiło, że nie jestem Karoliną Czarnecką, tylko jestem Hera Koka. Nawet śmieszne imię i nazwisko. Może się przechrzczę po prostu.

– Wychodząc teraz z mieszkania, rozmawiałam ze współlokatorką: „Idę na wywiad z Karoliną” – „Ona to na pewno zrobiła specjalnie. Ona wiedziała, że tyle szumu będzie po tym. Ona specjalnie te kontrowersje wzbudziła!”. Ja mówię: „Nie no, jak, skąd? Przecież to był Przegląd Piosenki Aktorskiej. Tam takie rzeczy śpiewają” – „Ona musiała wiedzieć, że to tak wyjdzie!”. Ona wiedziała, czy nie wiedziała?

– Nie, nie wiedziałam. Ja tę piosenkę zrobiłam na egzamin w szkole na początku. I rzeczywiście po tym egzaminie wszyscy ludzie w szkole chodzili i śpiewali tę piosenkę. Ale ja nie miałam takiego odbicia: „Aha! Oni śpiewają, to teraz wszyscy będą śpiewać!”.

– A co mówią znajomi? Zaczynasz gwiazdorzyć? Były takie głosy, że teraz sodówka uderzyła do głowy?

– Były takie sytuacje na pewno, nieporozumienia. Ale one były w porządku, ja to akceptuję, bo to były nieporozumienia z takimi dla mnie najbliższymi osobami. Widziałam, że tak samo jak jest mi ciężko sobie poradzić z tą sytuacją, to wiedziałam, że dla nich też jest ciężko.

Ja mam tego bardzo mało, ale chcę się tego uczyć: żeby jednak doceniać to, co się dzieje i cieszyć się z tego…

– Ile jest Ciebie w Twoich utworach? Np. czy jesteś Tiną z „Rozdziału I Lepszego?” Czy ta ciemna strona narodu to właśnie Twoje podlaskie?

 

„Przed państwem historia Tiny. Przyjechała tu – do Warszawy – z małej mieściny.
Przyjechała ze snami, ma pudełka z sekretami i walizkę z mitami.
Poza tym niewiele. Co niedziela msza w kościele.
Przyjechała ze wschodu, z ciemnej strony narodu.
Nie ma kasy, nie ma prawka, przeciętna laska, nic ciekawego.”

 

– Jak się ma aktorstwo do muzyki? Jesteś jeszcze aktorką czy już piosenkarką?

– No nie wiem, to trzeba sprawdzić na Wikipedii, kiedy już się staje piosenkarką, a kiedy jeszcze się jest aktorką.

Na początku miałam ogromną panikę w związku z tym, że zaczęłam się stawać piosenkarką. Nie chcę być nazywana piosenkarką.

– Są tacy artyści, którzy nie chcą tak się nazywać. Uważają, że to jest za duże słowo. Że to by było aż zbyt aroganckie się tak nazywać.

– Tak, ale nam w szkole mówili, jak np. odpowiadaliśmy: „Jestem aktorką” – tak się cofałeś, bo już zostałeś zganiony: „Nie, nie, nie. Nie jesteś aktorką. Jesteś studentką”.

– Jakim jesteś człowiekiem? Nawiązując do tekstu: co Czarneckiej po nocach się śni? Co masz w głowie? Do czego dążysz?

Bo myślę sobie, że to wszystko jest takie ulotne, krótkie – że trzeba po prostu robić tak, żeby było dobrze. Czyli w efekcie chciałabym być szczęśliwa…

– Czarneckiej, wiesz co… Sama nie wiem. Zagubiona jestem strasznie. Jak każdy pewnie. Opieram się teraz na swojej głowie i na tym, co jej się tam marzy, co jej się tam śni.