Radio Sfera UMK

Gramy swoje, po studencku!

Galavant – śpiewać każdy może

galavant-poster-full

O dzielnych rycerzach, pięknej miłości i zbieraniu własnego ego z ziemi w muzycznej oprawie. Tak w jednym zdaniu można podsumować serial Galavant , który sprawi, że na waszej twarzy zagości szeroki uśmiech.

Na sam początek przestroga: nie zaleca się spożywania napojów ani przekąsek podczas seansu. Porównując inne produkcje stacji ABC, Galvant nie jest serialem zupełnie typowym. Oczywiście w ich repertuarze znajdziemy komedie, zarówno te małe, jak i te robione z większym rozmachem, jednak głównie stacja ABC kojarzona jest z serialu Dawno, dawno temu, Chirurdzy czy już zakończonej produkcji Zagubionych. Dlatego też Galavant wydał mi się serią godną nie tylko polecenia, ale i także zaspoilerowania.

Galavant nie jest typową komedią –  znakiem rozpoznawczym tytułu jest przede wszystkim oprawa muzyczna. Dokładniej mówiąc chodzi o formę przyjętą przez twórcę Dana Fogelmana, który napisał scenariusz do między innymi Zaplątanych (Disney) czy Last Vegas. Galavant jest komedią musicalową, która swoim humorem potrafi rozbawić aż do łez, a jej prześmiewczy obraz średniowiecznych (i nie tylko) ideałów jest wprost genialny. Co oznacza, że serial jest musicalem? Podczas oglądania znajdziemy niezliczone momenty, w których nasi bohaterowie zaczynają śpiewać zabawne utwory o abstrakcyjnych i jednocześnie dziwnie prawdziwych treściach (po to jest przecież parodia). ABC zaproponowało ten tytuł na początku tego roku (4 styczeń) i jak szybko rozpoczęli, tak też zakończyli. Pierwszy sezon Galavanta nie obszedł się bez naszych ulubionych cliffhangerów, których przecież w żadnym serialu zabraknąć nie powinno.

galavant_122314_1600

Skupmy się na fabule: książę Galavant (Joshua Sasse) jest szanowanym rycerzem, którego, jak w każdej powieści rycerskiej bywa, uwielbiają ludzie i sławią w pieśniach bardowie. Żyje szczęśliwie u boku swojej ukochanej Madaleny, którą pewnego dnia porywa król Richard, aby się z nią ożenić (nieszczęsny i naiwny jegomość, jak się później okazuje). Jako że nasz bohater pochodzi z rodu kochanków, rusza on odzyskać ukochaną. Jedyną przeszkodą podczas  „wyprawy ratunkowej” okazuje się… nastawienie Madaleny. Ze złamanym sercem i trochę potłuczoną twarzą bohater wraca do domu i  kontynuuje swoje życie, oczywiście już nie do końca jako szlachetny rycerz. Mija rok. Do Galavanta przybywa księżniczka Isabella (Karen David) z prośbą o pomoc w królestwie Valencii. Po wielu trudach i roszadach (m.in. wspomnieniu ukochanej Madaleny) udaje się jej wyciągnąć wspaniałego rycerza na wyprawę przeciw królowi Richardowi. Przez całą drogę aktorzy wspaniale wyśpiewują nam historię swojego życia – uwielbiam scenę z Sidem (Luke Youngblood) w Sidlandzie, również wspaniała jest scena z Xanaxem (Ricky Gervais) i jego terapia. Każda z piosenek korzysta nieraz z różnego rodzaju gier słownych, które niestety najlepiej wyłapywać z oryginalnego teksu. Nie ma sceny, śpiewanej czy też nie, która nie rozbawiłaby nas abstrakcyjnością niektórych elementów. Za przykład niech posłuży król Richard i jego rozmowy z nadwornym błaznem, który uczy go, jak być zabawnym (tu trzeba wiedzieć jedną rzecz z wątku, jakiej nie zdradzę), czy  mnisi, którzy złożyli ślub śpiewania, a także zespół katów śpiewających na ‘balu’ królewskim. Ale to tylko niektóre ze wspaniałych momentów oferowanych  przez tę produkcję. Co ciekawe, można powiedzieć, że mamy do czynienia również z aspektem edukacyjnym – jak pieniądze i luksus zmieniają człowieka, jak spojrzenie z innej perspektywy pomoże nam dostrzec swoje błędy oraz  jak kara śmierci zmienia człowieka.

Galavant-WeirdAl-Blog

Nie spoilerując za dużo na zakończenie można dodać jedynie, iż pomimo nieznośnych błędów typowo technicznych (nie każdego stać na ładne efekty specjalne),  powiedzmy to sobie szczerze –  to jest parodia, tu nikt się nie bawi w takie drobnostki, serial broni się dość mocno samym humorem (żarty typu „twoja stara” – czyli to co wszyscy uwielbiamy). Na pewno też jest to odejście od tego, co teraz zasypuje nas na rynkach właśnie serialowych. Jeżeli spotykamy mocne komedie, to zapewne nie musicalowe. A już na pewno nie spotykamy tak gigantycznie przerysowanych bohaterów, którzy sami już w sobie są karykaturą. Jedyne co powinniśmy wziąć pod uwagę zaczynając oglądać ten serial, to fakt, że możemy nieświadomie podśpiewywać sobie niektóre z piosenek w najmniej odpowiednich momentach. Mimo wszystko produkcja ta wciąga i zanim się porządnie zastanowimy, zakończymy pierwszy sezon i zaczniemy wyczekiwać kolejnego ociekającego komizmem odcinka Galavanta.