Radio Sfera UMK

Gramy swoje, po studencku!

Sorry Boys – Vulcano

Wraz z początkiem listopada do sklepów wszedł najnowszy krążek dobrze już znanej polskim rynku grupy Sorry Boys. Trzeba przyznać, że płyta jest pewnego rodzaju policzkiem dla wielu młodych polskich twórców. Dlaczego? Vulcano to dowód na to, że w tym kraju można robić muzykę na wysokim poziomie. Brzmi nieprawdopodobnie? Płyta wydana prawie w całości po angielsku, z doskonałymi tekstami, cudowną muzyką i jedną z ciekawszych polskich wokalistek. Wszystkie te elementy sprawiają, że krążek może być powodem muzycznej chluby zespołu.

Na pierwszy ogień idzie „Evolution”. Zaczyna się pozornie, by po kilku chwilach móc rozkwitać pełnią dźwięków. Jest to fantastyczna zachęta do wysłuchania całości materiału. Pojawiają się splecione momenty spokoju wraz z lekkim przyspieszeniem, kiedy muzycy bawią się kompozycją. Nie ma mowy o prostocie, czy banale. Wszystko z pozoru niezbyt harmonijne ma jednak swoje miejsce w utworze. Bardzo wyraźnie słychać odejście od tak bardzo gitarowych niegdyś kompozycji, jednak to nie znaczy, że płycie brak charakteru. Wręcz przeciwnie.

Bardzo wyraźnie słychać odejście od tak bardzo gitarowych niegdyś kompozycji, jednak to nie znaczy, że płycie brak charakteru. Wręcz przeciwnie.

Ciekawym utworem pod względem kompozycji jest „Leaving Warsaw”. Tutaj muzycy wykorzystali pełnie swoich możliwości. Całość wydaje się dość subtelna, jednak kiedy zauważy się szczegóły, dopiero widać tę różnorodność. Tak umiejętne łączenie dźwięków, instrumentów, prostoty z wyrafinowaniem potrafią tylko Sorry Boys.

Nagle pojawia się utwór „This New World” i teraz już wiadomo, że zespół nie próbuje zatrzeć śladów poprzedniej płyty. Nadal nie sposób przeoczyć tak bardzo charakterystycznego wokalu Beli Komoszyńskiej, który zawsze będzie kojarzony z zespołem. Słychać tu zwrócenie się ku nieco innej – cięższej, stylistyce. Sorry Boys nigdy nie tworzyli wesołych, skocznych numerów, ale akurat ten utwór jest dowodem wykorzystanie rockowych inspiracji. Dochodzą do tego oczywiście elektroniczne wstawki, które jednak są nieco zduszone przez mocne gitary.

Płyta nie jest zupełnie odrębną całością, która nijak się ma do poprzedniej twórczości zespołu. Zaznacza się tu swego rodzaju płynność. Taki był chyba zamysł muzyków, zresztą słuszny. Nie zawsze przejście w zupełnie nową stylistykę jest dobrym wyjściem. Sorry Boys pokazali jak wydać dobry krążek bez szaleństw. Pojawia się powiew świeżości, jednak nie jest on zbyt nachalny. Nie rewolucja, ale ewolucja.

 

 

Zdjęcie: nadesłane