Radio Sfera UMK

Gramy swoje, po studencku!

Narbo Dacal, Gorycz i Angrrsth w NRD [RELACJA]

Toruń w listopadową niedzielę (6.11.) był ostatnią przystanią na metalowej minitrasie koncertowej zespołów Narbo Dacal, Gorycz i Angrrsth. Publiczność zgromadzona w klubie NRD mogła doświadczyć spektrum wielu emocji, gdyż repertuar tego wieczoru przechodził od melancholii do ciężkiego, mocnego widowiska.

Narbo Dacal

Otwierającym zespołem był hipnotyzujący Narbo Dacal, który zaprezentował utwory ze swojej debiutanckiej EPki Narbo Dacal. Publiczność już przy pierwszym utworze Ice Pick zaczęła kołysać się do cudownej mieszanki mocnych, intensywnych dźwięków instrumentów i magnetyzującego głosu wokalistki, Elizy. Dodatkowym punktem nadającym tajemniczości przedstawieniu była kreacja sceny. Mianowicie na mikrofonie artystki zostały przyczepione kwiaty Datury, rośliny rytualnej, która stała się znakiem rozpoznawczym projektu Narbo Dacal.

Mimo iż zespół jest nowy to na scenie radzi sobie znakomicie – od samego początku koncertu potrafią stworzyć świetny, eteryczny klimat, który stopniowo rozwijają, przechodząc w coraz to bardziej intensywne brzmienie. Całość występu mogłabym podsumować tym zdaniem – oszałamiające dźwięki były jak narkotyk, a sam koncert niczym pradawny rytuał. W którym ja z pewnością stałam się ofiarą, bo pochłonął mnie całkowicie.

Gorycz

Kolejnym zespołem, na który czekałam z największą ekscytacją, był projekt Gorycz. Już podczas grania pierwszego utworu z płyty Piach, wiedziałam, że spełnią moje oczekiwania. Zaczęliśmy od Ziemi, a skończyliśmy w innej rzeczywistości. W strumieniu świadomości ludzi prawdziwych – czasem cierpiących, czasem pełnych gniewu. Monolog stworzony przez zespół był bardzo emocjonalny, ponury i dotkliwy.

Podczas prezentowania albumu Kamienie, mogliśmy doświadczyć wszystkich drobnych, teatralnych detali, które znajdowały się na płycie w wersji audio – histeryczny śmiech, łkanie, dźwięki rozpaczy. Byłam także pod wrażeniem ekspresji wokalisty zespołu – Tomka, który wpadł w artystyczny trans, momentami zamykał oczy i tańczył w rytm riffów gitary oraz bębnów perkusji. Koncert był faktyczną reprezentacją katharsis, odczułam oczyszczenie. Chociaż przyznam, że występ nie zmył jednego uczucia – niedosytu.

Na backstage’u w natłoku przygotowań zespołu Narbo Dacal, udało mi się porozmawiać z Tomkiem (wokal) Przemkiem (gitara) z zespołu Gorycz na temat kreacji ich projektu, a także osobistych upodobań muzycznych.

Utwory w ich najnowszym albumie, tak jak wspominają niejednokrotnie, są syntezą ciężkich doświadczeń życiowych i emocji, które z ów przeżyć wynikają. Taka głęboka ekspresja często jest dla artystów formą katharsis. Jednak czy dla zespołu Gorycz, jest to tylko forma rozładowania emocjonalnego, czy chcą przekazać odbiorom coś więcej?

Zespół wspomniał w swoich materiałach, że sensem każdej sztuki powinna być prawda – jaką prawdę odkrywają przed odbiorcami?

Ich twórczość jest klasyfikowana do wielu gatunków muzycznych i wychodzi poza ramy black metalu. Skąd się bierze u nich taka innowacyjność? Czego słuchają na co dzień?

Ich debiutancka płyta Piach oraz nowa Kamienie, mają bardzo podobną, minimalistyczną szatę graficzną. Jednak czy jest to jedynie forma kreacji artystycznej, czy kryje się za tym coś więcej? Czy będzie nowa płyta? A kiedy następny koncert? Gorycz odsłania nowe karty:

Angrrsth

Zwieńczeniem wieczoru był występ ekstremalnego, black metalowego toruńskiego zespół Angrrsth. Projekt zaprezentował utwory ze splitu – W czeluść nagranego z zespołem Czort oraz ich długogrającą płytę Donikąd. Zespół z pewnością najbardziej pobudził widownię do energicznego skakania, rzucania głową i wykrzykiwania tekstów utworu – w tym przypadku między innymi poezji Bolesława Leśmiana. Momentami atmosfera tak zgęstniała i rozniosła się po całej sali, że zrobiło się duszno. Jednak to była dobra duchota – skróciła dystans pomiędzy zespołem i odbiorcami, a w połączeniu z rażącym czerwonym światłem przeistoczyła widownie w czyśćcowe zbiorowisko czekające na wyroki boskie. A werdykt miał dać sam zespół śpiewając A czego tu się bać?

Zespół grał mocno, wręcz agresywnie. Nie zabrakło ciekawych solówek gitarzystów i mocnych uderzeń w perkusyjne talerze. Interesująca była także kreacja, którą przyjął wokalista zespołu – unikał zbędnej rozmowy z publicznością i jedynie rozglądał się po twarzach zebranych, z miną wyrażającą powagę i patos. Zdawało mi się, że wylicza wszystkie grzechy osób zebranych i dokonuje obliczeń.

W mojej opinii wszystkie zespoły poradziły sobie znakomicie, zarówno w kwestii wokalu, jak i instrumentów. Jedynym minusem, który zauważyłam, było złe oświetlenie sceny. Być może taka ciemność, krwistoczerwone światło oświetlające muzyków dodaje klimatu i charakteru klubowi, natomiast poprawy wymaga przynajmniej naświetlenie twarzy głównych wokalistów.

Podsumowując, toruńskie widowisko było z pewnością dobrym zakończeniem czterodniowej trasy koncertowej. Sama zachwycam się cudownym doborem zespołów tego wieczoru. Cieszę się, że mogłam doświadczyć tak intrygujących kreacji artystycznych – onirycznego Narbo Dacal, prawdziwej Goryczy życia, pędu donikąd Angrrsth.

[fotografie: Małgorzata Chabowska]