Radio Sfera UMK

Gramy swoje, po studencku!

Nauryz, tiramisu z marketu i mały, ale wielki sercem Toruń

Człowiek żyje na tym świecie już parę lat i wydaje mu się, że wie o nim wszystko. Wtedy informacje o tym, że Nowy Rok obchodzi się tak naprawdę w marcu, a jedyne dobre polskie ciasto to tiramisu z Biedronki, mogą spaść na niego jak grom z jasnego nieba. Aidana, studentka UMK z Kazachstanu, zapoznaje nas ze swoją kulturą i dzieli się faktami z życia.

English version of the article.

Wywiad ten zawiera dużo drastycznych informacji – okazuje się, że Polacy nie mówią – my trzeszczymy i szeleścimy, a w naszej ukochanej szarlotce brakuje cukru. Dlatego proszę, aby przed przeczytaniem tego artykułu, ulokować swoje babcie w oddzielnym pokoju i oszczędzić im słuchania o wadach polskich wypieków. Bowiem jakkolwiek zaskakująca wydawać się może kazachstańska perspektywa, jest ona wartościowym spojrzeniem na otaczającą nas rzeczywistość i kluczem do zgłębienia obecnych w naszym życiu różnic kulturowych.

Kazachstan jest państwem o powierzchni 2 724 900 km² i jego znaczna część mieści się w Azji Środkowej. Niziny, wyżyny, jeziora, góry, rzeki, stepy i pustynie to nieliczne z form ukształtowania krajobrazu, którymi pochwalić mogą się mieszkańcy tych terenów. „A gdzie morze?” – zapytacie – otóż tego akurat w Kazachstanie brakuje. Chyba że wliczyć Morze Kaspijskie, które od lat spełnia się w roli impostora wśród odpowiedzi na egzaminach z geografii. Ponadto, państwo to ma do zaoferowania o wiele więcej niż tylko piękne widoki – zróżnicowanie kulturowe tego kraju oraz jego fauna i flora są w stanie skraść serce niejednego podróżnika. Jednakże, zanim zrobię z tego artykułu poradnik National Geographic, oddam głos w ręce Aidany, która najlepiej opowie o swoich rodzinnych stronach.

–W Kazachstanie mamy przepiękną naturę – niedaleko mojego miasta położone są góry, po których można się wspinać. Uwielbiam fakt, że możemy pochwalić się także pustyniami. Powinnaś kiedyś wpaść, odwiedzić moje państwo.

–Ok, jedźmy

–Niestety to nie jest takie proste – bilety z Polski do Kazachstanu są bardzo drogie, co jest dla mnie dużym problemem.

–Mamy nasz własny Nowy Rok, którego nazwa to Nauryz. Obchodzimy go w marcu, a konkretniej 21-23 marca. Dla nas, Kazachów, jest to ten właściwy Nowy Rok – 31 grudnia także świętujemy, lecz nie jest on tak istotnym dniem jak obchody w marcu.

–Czyli rozumiem, że teraz, kiedy mieszkasz w Polsce, my będziemy obchodzić Nowy Rok pod koniec grudnia, a ty będziesz próbowała przekonywać nas, że nadejdzie on dopiero za trzy miesiące?

–Dokładnie tak.

Tak więc, w dniach 21-23 marca nie oczekujcie, że zobaczycie Kazachów u nas na kampusie. Będą oni obchodzić Nowy Rok, jak zapisane jest w ich kulturze, która jest nieodłącznym elementem każdego kraju i tym, co je od siebie odróżnia, dając nam pole do odkrywania nowych zwyczajów, świąt, czy też kuchni. A wspomniana kuchnia, niestety, często może być elementem zapalnym – spróbujcie powiedzieć Hiszpanowi, że ryż w jego paelli jest przegotowany albo Włochowi, że jego makaron jest przesolony, a poznacie, co to znaczy przekroczyć granicę i nie mówię tu o tej terytorialnej. Jednakże dobrze jest tak czasem posłuchać odmiennych opinii na temat świetnie znanych nam smaków i przekonać się, że nie wszyscy odbierają je tak samo. W związku z tym zapraszam wszystkich serdecznie na jedyny taki roast polskiej szarlotki:

–Chciałabym zapytać o wasze polskie ciasta? Dlaczego nie są one smaczne?

–Które ciasta?

–Generalnie ciasta.

–Nie smakują ci polskie ciasta?

–No właśnie nie.

–W takim razie bardzo mi przykro. A spróbowałaś już szarlotki?

–Tak i szczerze mówiąc, też mi nie smakowała. Wydaje się, jakby była bez cukru.

Czym w takim wypadku różnią się wasze ciasta od naszych?

–Mamy dużo różnych rodzajów ciast. Są bardzo słodkie; zawierają dużą ilość cukru. Tort red velvet (kremowy tort czekoladowy z dodatkiem czerwonego barwnika), ciasto snickers, szarlotkę, która w naszym języku nazywa się tak samo, sernik, tiramisu. O właśnie, kupiłam wczoraj tiramisu z Biedronki i muszę przyznać, że było smaczne.

Interesujące, że kiedy idziesz do kawiarni, polskie ciasta ci nie smakują, a kiedy kupujesz je w Biedronce, nagle okazuje się, że są dobre.

Jedni wolą słone, drudzy gustują w ostrym, a jeszcze inni lubią na słodko. Wtedy na scenę wchodzi mocny zawodnik, który jednoczy wszystkie te grupy i który od lat zachwyca swoim smakiem obcokrajowców – pierogi.

–Też uwielbiam pierogi… Proszę, porozmawiajmy o polskim jedzeniu. Pierogi z ziemniakami są po prostu przepyszne, chociaż moje serce skradły te z grzybami. Są one jednymi z najtańszych owoców. Tak się mówi po polsku owoce?

–Myślę, że może chodzić ci o warzywa.

–O NIE, pasuje. Nie wymówię tego.

Ahhh ten nasz polski – jak zawsze w formie. Uwielbia tak czasem przypomnieć o swoim istnieniu i zaznaczyć terytorium. Chociaż powiem wam, że Aidana całkiem nieźle sobie z nim radzi – dlatego teraz posłuchajmy jej polskiego zasobu słów:

Mam na imię Aidana, nazywam się Amangeldi. Dziękuję bardzo. Dobry wieczór. Śmiesznie jest dla mnie uczyć się polskiego – brzmi on trochę jak „pszpszpszpszpsz. Bardzo chcę się nauczyć tego języka, a w związku z tym, że rosyjski jest moim drugim językiem, mam pewien zasób słów – jestem w stanie zrozumieć, kiedy ktoś mówi po polsku, ale sama nie umiem jeszcze płynnie mówić. Umiem za to powiedzieć: Rozumiem po polsku, ale nie umiem dobrze mówić.

Aklimatyzacja w nowym środowisku to ważna sprawa, zwłaszcza jeśli przeprowadzasz się na nowy kontynent, nie znasz języka i dopiero poznajesz kulturę oraz co więcej, zaczynasz tu studia, szukasz dachu nad głową i powoli układasz tu swoje nowe życie. Dlatego okazuje się, że Toruń może być odpowiednim do tego miastem – jest wszędzie blisko, nie jest wyzwaniem, żeby znaleźć tu jakiś market, park, czy nawet swój własny uniwersytet. Światła starego miasta nadają naszej miejscowości przyjazny i rodzinny klimat, a ludzie służą pomocą i chętnie dzielą się swoim doświadczeniem.

–Naprawdę uwielbiam Toruń – jest małym miastem, w którym można poczuć się wolnym. Mieszkam blisko Starego Miasta, więc mogę tam dojść na pieszo, a na sam uniwersytet mam jakieś 20 minut drogi. To bardzo miła odmiana, ponieważ w Kazachstanie mieszkałam w dużym mieście Ałmaty. Żeby dojechać do centrum, trzeba było kilka razy zmieniać busy. Kiedy przyjechałam tutaj trzy miesiące temu była to dla mnie duża zmiana, zmieniłam swój sposób myślenia i poznałam wielu nowych ludzi, którzy teraz są moimi przyjaciółmi. Jestem szczęśliwa, że tu przyjechałam.

–Czy uważasz, że za jakiś czas będziesz mogła nazwać Polskę swoim domem?

–Oczywiście. Opowiem ci jedną historię. Dwa tygodnie temu pojechałam do Francji, żeby odwiedzić swojego brata i byłam tam przez tydzień. Czułam się strasznie zagubiona i chciałam już wracać do Polski. Kiedy wróciłam do kraju i weszłam do swojego akademika, poczułam się, jakbym wróciła do domu. Wiesz, jest to takie poczucie bezpieczeństwa i komfortu, jestem za to strasznie wdzięczna.

–Myślę, że tym miłym akcentem możemy powoli zmierzać do końca naszej rozmowy. Dziękuję ci bardzo.

–„Dziękuję bardzo”.

–A jak powiedzieć „dziękuję” po kazachstańsku?

–„Raqmet”.

–W takim razie, „raqmet”.

Niektórzy studenci UMK przyjechali do Torunia ze Szczecina, Warszawy, czy Śląska, ale są też tacy, którzy przylecieli z Indonezji, Białorusi albo właśnie Kazachstanu. Dlatego tak niesamowitym faktem jest, że każdy odnalazł tu dla siebie kawałek miejsca, poznał nowych ludzi i otworzył się na zupełnie inne doświadczenia.

Tobie, Aidana, serdeczne raqmet za tę ciepłą rozmowę, a wam ogromne raqmet za wysłuchanie tej historii.

No właśnie, nazwaliście już Toruń domem, czy dopiero nadejdzie na to pora?

[foto: Aidana Amangeldi]

[grafika: Tobiasz Troczyński]