Radio Sfera UMK

Gramy swoje, po studencku!

Życie we Fredrikstad- czyli jak erasmusować w Norwegii i nie zbankrutować – Sfera on The Road #15

Wyjechać na Erasmusa w czasie pandemii to nie jest takie hop-siup. Na szczęście po dwóch miesiącach drukowania i skanowania dokumentów oraz ciągłego życia w niepewności, udało się! W styczniu 2021 wyjechałam na wymianę studencką do Fredrikstad, czyli miasta położonego w południowej części Norwegii.

Fredrikstad jest siódmą pod względem wielkości norweską gminą, a miasto zamieszkuje 70 tysięcy ludzi, czyli, tak nie za dużo, nie za mało, biorąc pod uwagę liczebność populacji Norwegii. Co wyróżnia je na tle innych miejscowości, jest fakt, że jedna z części Fredrikstad leży na wyspie- Kråkerøy, na której mam przyjemność mieszkać. Początkowo bardzo ekscytowałam się z tego powodu, bo faktycznie jest czym. Ładne widoki i świeże powietrze to coś, co towarzyszy mi przy każdym spacerze, a z powodu lockdownu spaceruję tutaj naprawdę często, bo obecnie to jedna z nielicznych atrakcji.

Fot. – Corentin Lancelot

Fot.- Guillaume Lafforgue

Norwegia słynie z malowniczej przyrody, drewnianych domków oraz wysokich cen. Miałam okazję doświadczyć wszystkich z powyższych aspektów. Jednak zacznę od zrelacjonowania tych przyjemniejszych. 

Fot. – Eleni Skalidi
Fot. – Corentin Lancelot

Drzewa, skały, rzeki, jeziora, morze, więcej skał- tak mniej więcej można opisać norweską naturę. Mówiąc krócej: jest naprawdę pięknie i nie można narzekać na krajobraz. Za to można narzekać na pogodę, która nie rozpieszcza mieszkańców Fredrikstad. Tutejsza wiosna oferuje 7°C oraz kilka promieni słońca. Niezbyt hojnie, ale wszyscy cieszyliśmy się z tej krzty ciepła po długiej i ponurej zimie.

Fot. Corentin Lancelot

W kwestii architektury Fredrikstad może pochwalić się urzekającym starym miastem. Co ciekawe kształt tego obszaru przypomina gwiazdę, co świetnie widać na zdjęciach z lotu ptaka. Stare miasto z jednej strony otoczone jest fosą, a z drugiej rzeką, która oddziela je od centrum. Aby się tam dostać, najłatwiej jest złapać darmowy prom, kursujący przez rzekę. Po przepłynięciu na drugą stronę można podziwiać zabytkowe, drewniane budynki, skosztować kawy w jednej z uroczych kawiarni lub pospacerować po murach miasta.

Foto: Mapaid AS
Fot. Corentin Lancelot

Gdy wybrałam Norwegię jako destynację mojej wymiany studenckiej wszyscy mówili mi, że to bardzo drogi kraj… no i mieli rację. Szczególnie tyczy się to żywności oraz alkoholu. Główną przyczyną wysokich cen są równie wysokie zarobki Norwegów, ale nawet oni narzekają na ceny wyrobów alkoholowych. Co ciekawe w asortymencie tutejszych supermarketów nie znajdzie się napojów wysoko procentowych. Są za to piwa (14zł za najtańszą butelkę), ale dostępne jedynie do godziny 18:00. W celu zakupienia czegoś mocniejszego należy udać się do tzw. Vinmonopolet, czyli sklepu monopolowego. We Fredrikstad znajdują się dwa Vinmonopolet, czyli mniej więcej tyle ile można znaleźć na każdej polskiej ulicy. W każdym tygodniu organizowane są studenckie wycieczki, których celem jest zaopatrzenie się w niezbędne do imprezowania zapasy. Nie raz zdarzyło mi się zatęsknić za ojczyzną, kupując najtańszą butelkę wina za 50 zł. Nie wspominając o łzach w oczach gdy kasujący Żubrówkę kasjer wypowiada słowa “tre hundre og femti krona”, co w tłumaczeniu na polski oznacza „sto sześćdziesiąt złotych”. Jednakże nie samym alkoholem student żyje…

Jeśli chodzi o norweską kuchnię, to niestety do najwybitniejszych nie należy. Norwegowie mogą pochwalić się brunostem (serem o brązowej barwie i słodkim smaku) i tak właściwie to chyba jedynie tym. Na co dzień jada się tu głównie dania kuchni zagranicznych. Co ciekawe mieszkańcy Norwegii uwielbiają mrożoną pizzę  i sięgają po nią równie często co po łososia. Oprócz tego typowe dla nich są “taco piątki”, czyli wspólne przygotowywanie oraz jedzenie tortilli w każdy piątkowy wieczór.

Na koniec chciałabym podzielić się kilkoma przydatnymi tipami jak mądrze zarządzać finansami podczas Erasmusa w Norwegii.

  1. Przerzuć się z mięsa na ryby– ja nie miałam tego problemu, ponieważ mięsa nie jem, ale z ciekawości zerknęłam na ceny i z ręką na sercu mówię, że tutaj taniej wychodzi jedzenie łososia niż kurczaka. 
  2. Na zakupy spożywcze chodź do Remy 1000 lub Kiwi– Rema i Kiwi to ulubione destynacje studentów. Dlaczego? Otóż są to najtańsze supermarmarkety, jakie znajdziecie w Norwegii. Różnorodny asortyment i przystępne ceny to cechy obu sklepów. 
  3. Wybieraj produkty First Price– Pomyślicie, że najtańsze to pewnie najgorsze… No i nie macie racji. Produkty marki First Price faktycznie mają niższe ceny, ale jakością nie odbiegają od pozostałych. Przetestowałam, więc wiem, co mówię. 
  4. Wino kupuj w kartonach, nie w butelkach– Za najtańszą butelkę wina zapłacimy ok. 100 nok. Za najtańszy karton wina zapłacimy ok. 300 nok. W kartonie znajduje się taka sama ilość wina jak w  4 butelkach. 

 4*100 nok= 400 nok  400 nok>300 nok 

Jak widać liczby nie kłamią, a oczywistym jest, że lepiej mieć więcej wina niż mniej. 

  1. Zamawiając jedzenie, nie wybieraj opcji dostawy do domu– Dostawa w Norwegii to niesamowicie droga sprawa. Dlatego lepiej przespacerować się i odebrać jedzenie samemu. A przecież ruch to zdrowie, więc krótka przechadzka przed zjedzeniem tej tłustej pizzy to dobry pomysł. 
  2. Gotuj z przyjaciółmi– Erasmus to idealny czas nawiązywania międzynarodowych znajomości, poznawania innych kultur oraz narodowych potraw. Zamiast wydawać pieniądze w restauracjach, lepiej jest urządzić wspólny obiad z Francuzami, Włochami czy Grekami, którzy mają do zaoferowania wiele wyśmienitych potraw. 
  3. Daj odpocząć swoim płucom i rzuć palenie!– Palenie w Norwegii szkodzi nie tylko Twojemu zdrowiu, ale przede wszystkim cierpi na tym Twój portfel. Czy nie lepiej skorzystać z czystego powietrza i braku smogu oraz dać swoim płucom chwilę wytchnienia? A jeżeli Twój organizm domaga się tytoniu tak bardzo jak wody (którą, swoją drogą, w Norwegii pije się prosto z kranu, co również umożliwia zaoszczędzenie kilku groszy) możesz zastąpić papierosy snus’ami (małymi “woreczkami” z tytoniem, które umieszcza się pod górną lub dolną wargą) często używanymi przez Norwegów. 

Norwegia to piękny kraj, który warto odwiedzić, a Erasmus we Fredrikstad jest jedną z najlepszych przygód w moim życiu. Na pewno będę wspominać ten czas z uśmiechem na twarzy i kieliszkiem naprawdę najtańszego wina w ręku. 

Na sam koniec zostawiam Was z linkiem do playlisty stworzonej przeze mnie oraz moich Erasmusowych przyjaciół. Zawiera ona utwory, które kojarzą nam się z czasem spędzonym w Norwegii. 

Do usłyszenia!