Radio Sfera UMK

Gramy swoje, po studencku!

Mustasch – Sounds Like Hell, Looks Like Heaven (2012)

W zasadzie jestem wobec tej kapeli bezkrytyczny. Nie jest to jednak wynik sentymentu czy niewłaściwego recenzentowi protekcjonalizmu. Nawet bowiem, gdybym chciał być wyjątkowo zgryźliwy i na siłę szukać dziury w całym, mój wysiłek poszedłby na marne. Zespół ten zwyczajnie nie potrafi grać słabo.

Muzyka praktykowana przez Szwedów z Mustasch to bardzo klasyczny, korzenny hard rock, nagrany w sposób tradycyjny, oparty na sprawdzonych patentach i znanych powszechnie schematach. Mimo wszystko w wykonaniu wąsaczy z Gothenburga nuty brzmią nadzwyczaj naturalnie, świeżo i przede wszystkim indywidualnie.

 

Obok zespołu Volbeat Mustasch to dziś niewątpliwie jedna z największych gwiazd „zmetalizowanego” rocka. Kocham muzykę tych typów – autentycznie : )

Nowy krążek Sounds Like Hell, Looks Like Heaven to już 6 long w dyskografii zespołu. 9 rockowych hymnów, które przy pierwszym juz przesłuchaniu wbijają się w potylicę z siłą pocisku kaliber 7,62. Nie trudno wyobrazić sobie co zostaje z głowy po spotkaniu z taką amunicją.

Każdy utwór zamieszczony na krążku to absolutny killer. Przebojowy, zagrany z niesamowitym groovem, wyczuciem i smakiem. Kawałki brzmią jak nagrane na setkę, zaraz po wejściu do studia, przy akompaniamencie wódki, brawara czy średniej klasy whiskey. W żyłach tych muzyków w stężeniu większym od alkoholu płynie chyba tylko rock’n’roll!

Brzmienie tego krążka również nie pozostawia wiele do życzenia. Wiosła brzmią, co jest w przypadku tego rodzaju muzyki niezwykle ważne, cholernie ciężko, mięsiście i dosadnie. Wokal rewelacja, sekcja miażdży kości (wystarczy posłuchać takiego Dead Again – numer zaczyna się spokojnym biciem, by po chwili urwać głowę na wysokości miejsca w którym plecy tracą swoją szlachetną nazwę). Słychać w tej muzyce czystą zabawę, brak skrępowania, naturalny ogień i wredną wręcz pewność siebie.

Prosta muzyka dająca dużo radości. Już dziś wiem, że zjadę ten LP do białego plastiku : )

Jedyne do czego można by się przyczepić, to oprawa graficzna krążka. Szwedzi nigdy specjalnie nie starali się o adekwatne, wizualne uzupełnienie swojej muzyki, tym razem jednak dali ciała wręcz wyjątkowo : ) Nie o dziełach graficznych tu na szczęście rozprawiamy, dlatego też ocena idzie w dół jedynie nieznacznie.

Obok zespołu Volbeat Mustasch to dziś niewątpliwie jedna z największych gwiazd „zmetalizowanego” rocka. Kocham muzykę tych typów – autentycznie : )

9/10 by Synu