Radio Sfera UMK

Gramy swoje, po studencku!

Malta 2:3 Polska – kubeł zimnej wody i „setka” Grosickiego

Reprezentacja Polski zmierzyła się wczoraj na wyjeździe z Maltą. Spotkanie, które miało być gładkie i przyjemne okazało się rozpaczliwym staraniem uniknięcia kompromitacji z dużo niżej notowanym rywalem.

Według serwisu transfermarkt wartość kadry Malty wynosi 11 razy mniej w porównaniu do biało-czerwonych. Nie dziwił więc optymizm kibiców przed meczem, szczególnie po piątkowym remisie w spotkaniu z reprezentacją Holandii. Większość typowała zwycięstwo, różniła się jednak jego skala.

Choć ostatecznie rzeczywiście udało się nam zdobyć komplet punktów to ciężko o optymizm po tym spotkaniu. Fakt – nie był to mecz o najwyższą stawkę. Reprezentacja Polski zagwarantowała sobie udział w barażach i aby awansować bezpośrednio potrzebowałaby cudu (musiałby nadrobić 14-punktową różnicę w bilansie bramkowym), ale wciąż od starcia z na tyle egzotycznym rywalem oczekiwaliśmy nieco więcej.

[Czytaj także: Nieskuteczny FC Toruń przegrywa z Widzewem Łódź]

[Fot.: Łukasz Budziak]

W strefie kibica w Ośrodku Aktywności Studenckiej Kotłownia, mimo niewielkiej rangi meczu, zebrała się spora grupa fanów gotowa dopingować biało-czerwonych. Szkoda, że dostali oni naszą reprezentację w zupełnie innym wydaniu niż w piątek. Anemiczna, wolna gra w ofensywie przeplatała się z fatalnymi błędami w obronie, tworząc przy tym mieszankę, która pozwoliła gospodarzom narzucić swój styl gry. Szczególnie w linii defensywy nie popisali się Przemysław Wiśniewski i Jakub Kiwior, przez którego Maltańczycy dostali do wykorzystania rzut karny.

Jakikolwiek inny wynik niż zwycięstwo z takim przeciwnikiem, jak Malta zyskałby miano ogromnej kompromitacji. Uchroniła nas przed nią bramka na 2-3 strzelona przez Piotra Zielińskiego w 85 minucie. Dzięki defensywnej grze w ostatnich minutach udało się utrzymać wynik.

Jedną z rzeczy, która osłodziła kibicom to bezbarwne spotkanie (poza popcornem rozdawanym w strefie kibica – chociaż w tym przypadku może raczej należałoby powiedzieć „osoliła”), był setny mecz Kamila Grosickiego dla reprezentacji Polski. „Grosik” na boisku pojawił się w 78 minucie, stając się przy tym jednym z 6 zawodników w historii, którzy zaliczyli trzycyfrową liczbę występów z orzełkiem na piersi. Podczas swojej przygody z kadrą zdobył on dla niej 17 bramek i 24 asysty. Oceniając wypowiedzi kibiców „TurboGrosika” można z czystym sumieniem nazwać ikoną polskiej reprezentacji.

Wczorajszy mecz był ostatnim dla reprezentacji Polski w 2025 roku. Kadra wróci dopiero w marcu, aby walczyć w barażach na Mistrzostwa Świata. Malta pokazała nam, że nawet w teorii dużo słabszy przeciwnik jest w stanie postawić nam bardzo trudne warunki. Oby ten kubeł zimnej wody sprawił, że drużyna Jana Urbana do ostatecznej walki o mundial podejdzie z większą czujnością.

[Fot. wyróżniająca: Łukasz Budziak]