W toruńskiej sali koncertowej publiczność z zapartym tchem wysłuchała koncertu składającego się z recitali trzech uczestników tegorocznej edycji Konkursu Chopinowskiego. Tego dnia gromkie oklaski wybrzmiały równie głośno, co dźwięki fortepianu.
6 listopada w Centrum Kulturalno-Kongresowym Jordanki uszy słuchaczy przeszyły wibracje rozedrganych strun fortepianu. Niezliczone uderzenia palców solistów o klawisze przyniosły odbiorcom niezapomniane doznania. Światowej sławy pianiści zaledwie kilkanaście dni po Konkursie Chopinowskim przyjechali do Torunia. Wykonali zarówno część repertuaru zaprezentowanego w Filharmonii Narodowej, jak i niegranych w trakcie zmagań utworów Chopina. Wydarzenie zorganizowane przez Toruńską Orkiestrę Symfoniczną poprowadził Michał Bronk, jeden z konferansjerów XIX edycji Konkursu Chopinowskiego.

Więcej na temat wykonawców posłuchacie w naszej zapowiedzi wydarzenia.
Czytaj więcej: Wieczór z gwiazdami fortepianu – Recitale Chopinowskie w CKK Jordanki
Michał Basista
Pierwszy solista wieczoru, uczestnik I etapu konkursu chopinowskiego, kształci się pod kierunkiem dr hab. Mileny Kędry.

Jego występ przepełniony był opanowaną intensywnością zestawioną z wyrazistą ekspresją. Wykonał Mazurek fis-moll op. 59 nr 3 oraz Sonatę h-moll op. 58. W szczególności w mazurku objawiała się pewna szczególna powściągliwość obecna w grze młodego pianisty. Próżno było w tym wykonaniu szukać bombastycznych motywów narodowych. Mimo to zadziwiająca płynność w zmianach dynamiki angażowała słuchaczy. Frazy garściami czerpiące z polskiej muzyki ludowej naturalnie komplementowały odbiór radosnego tonu tańca. Ton ten ginął niespodziewanie przy pojawieniu się spokojniejszych melancholijnych fragmentów, by znienacka powrócić żywotnym ciepłem kilka taktów później. Lekkość, z jaką zachodziły te zmiany, sprawiała, że pianista wirtuozerią hipnotyzował słuchaczy. Ten wyjątkowy balans był zapowiedzią kontrastowego wykonania sonaty, gdzie stanowcze akcenty ociężałych fraz muzyk zestawiał z melodiami wykonanymi tak delikatnie, że słychać było w nich niemalże nieśmiałość. Subtelny kunszt gry Michała objawiał się w zachowaniu proporcji pomiędzy tymi skrajnościami, a niesamowitość występu polegała na rozszerzaniu z każdą minutą przepaści pomiędzy spokojem a emocjonalnością, aż do ostatniego akordu sonaty.

Po występie udało mi się przeprowadzić krótki wywiad z Michałem Basistą, podczas którego rozmawialiśmy o muzyce Fryderyka Chopina:
Gabriele Strata
Drugim z odgrywających tego wieczoru recitali był włoski pianista. W tegorocznym Konkursie dotarł do II etapu, a jego oryginalna gra zaintrygowała słuchaczy na całym świecie.

Gabriele Strata miał niełatwe zadanie – oczarować publiczność po świetnych wykonaniach Michała Basisty. Cały występ odznaczał się pewną osobliwością, którą trudno mi wyrazić słowami. W programie znalazły się Polonez Fantazja As-dur op. 61, Nokturn b-moll op. 9 nr 1 i Scherzo b-moll op. 31 nr 2. Chciałoby się rzec: świetnie znane klasyki konkursowe. Ich wykonanie pozostawiło jednak we mnie uczucie podziwiania czegoś zarówno bardzo znajomego jak i obcego jednocześnie. Możliwe, że dzięki tej brzmieniowej dychotomii, solista zaskarbił sobie tak duże zainteresowanie publiczności. Sztuką w końcu jest, bez wyraźnych zmian w kanonie, odcisnąć swoje piętno tak głęboko, że wykonanie sztandarowych utworów wydaję się czymś zupełnie nowym, wręcz innowacyjnym. Najbardziej uderzające było Scherzo. Utwór, swoją pełną pasji stanowczością, wydawał się wpasowywać w styl artysty znacznie bardziej, niż poprzedzający go Nokturn. Całemu wykonaniu towarzyszył pewien niepokój, podszyty raczej odcieniem gniewu, niż smutku.

David Khrikuli
Ostatnim z występujących tego wieczoru solistów był pochodzący z Gruzji finalista tegorocznej edycji Konkursu Chopinowskiego.

Najbardziej wyczekiwany występ wieczoru rozpoczął się Polonezem Fis-dur op. 44. W grze Gruzina od pierwszych pasaży wyczuć można było podniosłość godną finalisty konkursu. Publiczność wyraźnie zdawała sobie sprawę z prestiżu wykonawcy, a na sali panowała przeszywająca cisza, jak gdyby widzowie obawiali się wykonać najmniejszy ruch, aby szelestem nie rozpraszać wirtuoza. Wszechobecny patos (widoczny począwszy od mowy ciała i prezencji scenicznej pianisty, na doborze utworów i stylu gry skończywszy) sprawił, że słuchacz miał nieodparte wrażenie, jakby na scenie odbywało się coś większego niż życie. Słychać to było zwłaszcza w Mazurku H-dur op. 56 nr 1, utworze pełnym kontrastów. Wyjątkowo wpasował się w styl gry Davida, zabrzmiał on niezwykle podniośle, niemal dziwnie podniośle. Podczas podziwiania występu miałem nieodparte przeświadczenie, że przenoszę się do czasów kompozytora. W wykonaniu była jakaś wiekowość, która uderzyła najsilniej w finałowym, ostatnim napisanym przez Chopina Scherzo E-dur op. 54. Do ostatniej sekundy publiczność słuchała solisty jak zaczarowana, a po wybrzmieniu ostatnich tonów, owacjom na stojąco nie było końca.

Te zjawiskowe występy wypełniły salę koncertową Jordanki kaskadą uczuć. Bez wątpienia na długo zapamiętam zaangażowanie i umiejętności solistów. Czuło się, jakby duch polskiego romantyzmu zstąpił do toruńskiego gmachu na ten jeden wieczór. Trudno o szlachetniejsze oddanie hołdu kompozytorowi, niż poprzez zagranie jego kompozycji z takim szacunkiem i miłością.

[fot. wyróżniająca: Jan Gesek]
