Zaczęło się! Od ćwierć wieku na deskach Od Nowy możemy umilić sobie jesienny wieczór i posłuchać jazzu. Kawał historii wydarzył się na przestrzeni minionych lat, a mimo to, Jazz Od Nowa Festival nadal zaskakuje. Co wydarzyło się pierwszego dnia Jubileuszowej Edycji?
Jak co roku, od 25 lat, w październiku Od Nowa eksploduje jazzem. To nie jest wybuch tych najpowszechniej utożsamianych z gatunkiem, nowoorleańskich brzmień z Luizjany. Na festiwalu możemy usłyszeć szeroki przekrój nowoczesnych kompozycji, twórców czerpiących z różnych kręgów kulturowych, estetyk i stylów gry. Bogactwo wydarzenia ujawniło się już w repertuarze pierwszego zespołu występującego na tegorocznym festiwalu.

fot.: Jan Gesek
Ibrahim Trio
To grupa składająca się z trzech mistrzowskich solistów. Pochodzącego z Damaszku Wassima Ibrahima, wokalisty grupy grającego na oudzie, instrumencie bardzo powszechnym w muzyce bliskiego wschodu. Jego młodszym, popularnym na zachodzie odpowiednikiem, jest lutnia (z tego powodu sam oud nazywany jest często lutnią arabską bądź perską). Joachima Mencla, określanego w środowisku „romantykiem polskiej pianistyki” jazzowej, wykonującego aranżacje na wynalezionej we wczesnym średniowieczu lirze korbowej. Muzyk symultanicznie podczas występu obsługuje syntezator klawiszowy. Ostatnim z tria jest perkusista Szymon Madej, absolwent Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego w Katowicach. Ukończył on z wyróżnieniem Wydział Jazzu i Muzyki Rozrywkowej.

fot.: Jan Gesek
Występ był niesamowitą syntezą tradycji z nowoczesnością. Harmonie jazzowe pomieszane z folkowymi brzmieniami, skala arabska charakterystyczna dla kompozycji aramejskich osadzona w kontekście aranżacji etnojazzu. Artyści łamali formy i struktury utworów, wykonywanych zarówno na zabytkowych instrumentach, jak i na współczesnej perkusji jazzowej, wspartej również elektronicznym automatem perkusyjnym i analogowym syntezatorem. Połączenie tych elementów zapewniło słuchaczom niepowtarzalne doświadczenie muzyczne.
Tym co łączy wszystkich członków grupy, jest miłość do eksperymentowania z różnymi tradycjami na tle muzycznym i kulturowym. Usłyszeliśmy m.in. kompozycję Avaris, nawiązująca do żydowskiego miasta w Egipcie, z którego Mojżesz miał wyprowadzić swój lud do ziemi obiecanej. Innym ważnym momentem występu było wykonanie utworu Two Years After, napisanego przez Szymona Madeja w momencie rozpoczęcia inwazji Rosji na Ukrainę w 2022 roku. Utwór po dwóch latach, pod takim właśnie tytułem ukazał się na ich debiutanckim albumie Live at Manggha (East Meets West), niestety dzisiaj, „Almost Four Years After” niewiele się na wschodzie zmieniło.
Dla Ibrahim Trio kluczowe jest znajdywanie piękna w połączeniach wręcz kontrastowych. Nieważne z jak różnych od siebie miejsc i czasów pochodzą inspiracje. Ważne, żeby przekuć je w spójne, angażujące dzieło. Wassim Ibrahim podczas występu powiedział o korzeniach jednej z użytych melodii: „Niektórzy mówią, że ma trzy tysiące lat, inni cztery, dla nas to nie ma znaczenia”. Dla grupy najważniejsza jest po prostu muzyka.

fot.: Jan Gesek
Special Quartet – the music of Ptaszyn
Drugi zespół tego wieczoru wystąpił z formą pewnego rodzaju memoriału — artystycznego oddania hołdu. Special Quartet – the music of Ptaszyn składa się z muzyków, którzy przez wiele lat współpracowali z legendą polskiego jazzu, nieżyjącym Janem Ptaszynem Wróblewskim, niejednokrotnie uświetniającym swoją obecnością toruński festiwal. Aby upamiętnić postać Ptaszyna, Henryk Miśkiewicz na saksofonie, Wojciech Niedziela na fortepianie, Andrzej Święs na kontrabasie i Marcin Jahr na perkusji wykonali szereg jego utworów. Dzięki temu występowi, również na tegorocznym jubileuszu, nie zabrakło kompozycji Jana Wróblewskiego.

fot.: Jan Gesek
Występ opierał się na utworach wpisujących się w konwencję progresywnego big-bandu. Bez wątpienia była to uderzająca odskocznia po poprzedzających go brzmieniach, ogrzewająca znajomą barwą grupy klasycznej instrumentacji kwartetu jazzowego. Nie zabrakło również ekscentrycznych akcentów charakterystycznych dla awangardowego podejścia samego Ptaszyna. Jego humor pojawił się na przykład w niezmiennie błyskotliwych tytułach takich jak Pokaż dołeczki (jak żartobliwie zauważył przed wykonaniem utworu Henryk Miśkiewicz: „Chodzi o te w policzkach!”). Utwór był dla mnie najbardziej ekscytującym fragmentem całego setu — przeszło 10 minut aranżacji nie nużyło ani przez sekundę.
Pierwszy dzień festiwalu już za nami. Emocji było mnóstwo, a uczestnicy wydarzenia z niecierpliwością wyczekują, co pokażą nadchodzące dni. Więcej o atrakcjach na scenach toruńskiego klubu, w rozmowie z Iloną Błaszkiewicz, opowiedział pomysłodawca i organizator Od Nowa Jazz Festival, Maurycy Męczekalski: