Radio Sfera UMK

Gramy swoje, po studencku!

Ghost: Skeletá – mrok i rock [RECENZJA]

Zespół Ghost powrócił po trzyletniej przerwie z nowym albumem Skeletá. Słuchacze nie mogli doczekać się nowych piosenek i w końcu nadszedł na nie czas. Jest to już szósty album tego zespołu, ale czy dorównuje on swoim poprzednikom?

Witajcie w nawiedzonej katedrze

Ghost to szwedzki zespół założony w 2008 roku. Tworzy głównie rock i metal. Grupa zyskała popularność dzięki unikalnemu wizerunkowi, konceptowi oraz brzmieniu. Aktualnie główny wokalista, Tobias Forge, występuje pod pseudonimem Papa V Perpetua, a pozostali członkowie to anonimowi The Nameless Ghouls. Tajemniczość zespołu oraz ciągłe zmiany postaci Tobiasa utrzymują fanów w ciekawości.

Zobacz też: Mitologia nordycka i II wojna światowa. „Grom. Wojna runów” [RECENZJA]

Okładka albumu Skeletá autorstwa Zbigniewa M. Bielaka

Album Skeletá został wydany 25 kwietnia tego roku. Uznaje się go za kontynuację Impery z 2022 roku. Dziesięć piosenek, które tworzą idealną całość.

,,Powiedzmy to tak: ten album opowiada o uzdrawianiu, a uzdrawianie w połączeniu z nadzieją ma na celu uczynienie nas bardziej stabilnymi ludźmi, byśmy mogli funkcjonować w bardziej stabilnym społeczeństwie, w którym jesteśmy dla siebie i dla samych siebie trochę milsi.” – mówi Tobias Forge w wywiadzie z kanadyjskim portalem Exclaim!.

Wewnętrzne przemiany

Album zaczyna się dosyć nietypowo. Otwiera go piosenka Peacefield. Na początku słyszymy delikatny, chóralny początek, ale po chwili upiorne intro przekształca się w dobrze nam znane brzmienia zespołu, czyli mocne riffy, dynamikę i wokale.

Lachryma jest bardziej melancholijna. Przez gotycki klimat oraz kontrastujące dźwięki zapada w pamięć. Tytuł pochodzi z łaciny i oznacza łzę, co odzwierciedla główny temat utworu, czyli żal i emocjonalne wyzwolenie. Opowiada o zakończeniu toksycznej relacji, próbie wyleczenia się z niej. Wers I’m done crying over someone like you wyraża determinację do przezwyciężenia bólu i rozpoczęcia nowego etapu w życiu.

Na tle całego albumu wyróżnia się Cenotaph. Utwór nasuwa na myśl rock z lat 70/80. Słychać syntezator, szybkie tempo, dobry tekst. Wstęp do Umbry jest niczym wyjęty z serialu Stranger Things. Porusza tematykę duchowości i cielesności, ukazując relację pomiędzy sacrum a profanum.

Jednak to utwory De Profundis Borealis wraz z Satanized najbardziej przypadły mi do gustu. Pierwszy z nich przez intro brzmi jak smutna, wolna ballada. Szybko przechodzi jednak w coś bardziej energicznego. In a palace built of frozen tears / All life is gone / But between the walls of whispering frost / Secrets live on. Sednem tekstu jest nadzieja na uwolnienie się od demonów przeszłości pomimo bólu. Uważany jest za jeden z lepszych utworów z całej płyty. Drugi z nich opowiada jak miłość do drugiej osoby może być tak mocna, że przypomina wręcz demoniczne opętanie. Również jest bardzo energiczny, ceniony za warstwę liryczną oraz wokale i chórki zespołu.

Całościowo album wypada świetnie. Jest to dobry, żartobliwy, idealny na stadiony rock. Fani twierdzą, że album jest mroczny i hipnotyzujący. Skeletá kontynuuje charakterystyczne dla zespołu brzmienie, jednocześnie eksperymentując, aby nie kopiować swoich poprzedników. Całość stanowi spójną, gotycką podróż, którą warto odbyć od początku do końca.