Radio Sfera UMK

Gramy swoje, po studencku!

Pan Jędras – Piosenki na kacu

Ostatnimi czasy na popularności zyskują projekty tworzone własnym sumptem. Muzycy decydują się na nagrywanie materiału w domowym zaciszu, często nie wiąże ich kontrakt z żadną wytwórnią a swoją twórczość promują wyłącznie za pomocą takich portali, jak You Tube czy Facebook.

Z jednej strony taka strategia wiąże się z ogromnym nakładem pracy, która w dużej mierze spadłaby na barki profesjonalistów (wydanie materiału, promocja, organizacja koncertów). Z drugiej jednak takie działania mogą kończyć się niesamowitym sukcesem, który od początku do końca jest wynikiem działań samych artystów. Wystarczy wspomnieć o Domowych Melodiach, które szturmem zdobyły przychylność fanów i od dłuższego czasu koncertują po całym kraju. Na polskiej scenie muzycznej pojawił się jednak nowy gracz, który wkrótce (mam nadzieję) będzie rozdawał wszystkie karty.

Pan Jędras, bo o nim mowa, to postać absolutnie nietuzinkowa. Swój autorski materiał opublikował z początkiem 2013 roku. Dlaczego opublikował? A to dlatego, że Piosenki na kacu nie ukazały się nakładem regularnego wydawnictwa – można je ściągnąć bezpośrednio ze strony artysty. Za darmo, co jest kolejnym wyznacznikiem nowej jakości (choć wciąż niszowej).

Piosenki Pana Jędrasa (a właściwie Jędrzeja Bączyka) „zostały nagrane dla przyjaciół, do śpiewania gdzie się da, uśmiechania ile wlezie i tańczenia. Pan Jędras ma nadzieję, że dadzą Wam chociaż trochę poczucia, że nie jesteście sami w swoich smutkach i radościach, i to nie tylko na kacu”.

Kac staje się tu słowem kluczem. Bo, jak przyznaje sam artysta, „piosenki zostały przesiane i okazało się, że najładniejsze są o barze, o wódce i o dziewczynach. A że każdą z Piosenek nagrał Pan Jędras na uczciwym, solidnym kacu (czasami trzeba było inwestować w kaca kilka dni, żeby głos nabrał właściwej barwy a gitara – filingu), nie było szansy, żeby nazwać płytę inaczej niż Piosenki Na Kacu”.

Kac staje się tu słowem kluczem. Bo, jak przyznaje sam artysta, „piosenki zostały przesiane i okazało się, że najładniejsze są o barze, o wódce i o dziewczynach”.

Płyta to kompozycja 12 kawałków – niemal wszystkie są utrzymane w tym samym leniwym klimacie. Instrumentarium to wyłącznie jedna (!) gitara, więc jest skromnie, ale w tym szaleństwie jest metoda. Wszystkie kompozycje opierają się na podobnym koncepcie. Mamy więc umiarkowane tempo, solidnie napisane teksty i subtelny głos Pana Jędrasa, co razem tworzy doskonały miks na leniwe popołudnia czy wieczory.

Teksty to temat na osobną dyskusję – piosenki pomimo tematu są w pewnym stopniu melancholijne. Jest bardzo leniwie, swobodnie i prosto. Warto jednak dodać, że każda linijka jest przemyślana, teksty są mądre i nie brakuje w nich dystansu do rzeczywistości.

Piosenek na kacu słucha się niezwykle przyjemnie, bo Pan Jędras udowadnia, że przyjęcie takiego konceptu było strzałem w dziesiątkę. Pewnym wyjątkiem są Noc się kończy (mój typ na ewentualny singiel) i Do domu sama (ten ostatni nieco bardziej energiczny i wręcz zabawny), no i wyjątek w postaci Dziewczyny z TIRa, który jest najbardziej energicznym numerem w całym zestawie.

Piosenki na kacu to materiał wyjątkowy pod każdym względem. Dawno nie było na naszej scenie artysty, który w tak nienachalny sposób wkradał się do świadomości odbiorców. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji posłuchać Pana Jędrasa, to zajrzyjcie na jego stronę  i przy okazji (jeśli Wam się spodoba) dorzućcie coś do pewnego kapelusza : )