Radio Sfera UMK

Gramy swoje, po studencku!

Paramore – „Paramore”

Paramore --> recenzja płyty

Muzycy z Tennessee powracają po czteroletniej przerwie z nowym, czwartym zatytułowanym nazwą zespołu krążkiem. Jest to pierwszy album, który został nagrany w trzyosobowym składzie po tym, jak z zespołu odeszli bracia Farro.

– Nowa księga w historii zespołu – tak nowy album komentuje wokalistka Hayley Williams. ”Paramore” jest albumem dojrzalszym, pokazującym nowe oblicze grupy, nowe brzmienie, w którym słychać, że Paramore to wciąż Paramore.

Jest to najdłuższa i najbardziej rozbudowana płyta w dorobku zespołu, nie tylko ze względu na ilość utworów. Na krążku znajduje się 17 piosenek – 3 z nich to krótkie utwory oparte na dźwiękach ukulele, trwają one nieco ponad minutę. Ten album to mieszanka dźwięków. Słychać na nim zabawę syntezatorami, brudnymi gitarami, dzwonkami, sekcją smyczkową; pojawia się nawet chór gospel. Zespół zaczął się skłaniać bardziej w stronę popowych utworów. Mimo wszystko wciąż dominuje rockowe brzmienie.

Ten album to mieszanka dźwięków. Słychać na nim zabawę syntezatorami, brudnymi gitarami, dzwonkami, sekcją smyczkową; pojawia się nawet chór gospel.

Piosenką, która otwiera cały album jest „Fast In My Car”- elektro-rockowy numer o mocnym klimacie gitar z lat 90. w stylu No Doubt. Utwór opowiada o pozostawianiu pewnych rzeczy z przeszłości za sobą. But now we are looking backward/We won’t try raising the dead/We only see what’s in front of us/We only see straight ahead – co wiąże się z niedawną historią zespołu. Jednak jak podkreślają członkowie grupy, nie jest to album biograficzny. Hayley, Jeremy i Taylor nie przejmują się negatywnymi opiniami. Wraz z tym albumem otwierają nasze umysły na to, co nowe; otwierają się na przyszłość a tekst „Now” (If there’s a future, we want it Now-ow-ow-ow-ow-ow-ow-ow) brzmi jak mantra. Uwielbiam te garażowe gitary z tego singla , które słychać także w „Anklebiters” i „Proof”.

Na ”Paramore” możne też usłyszeć piosenki pełne radości, takie jak „Still Into You”, jeden z lepszych kawałków na tej płycie – bardzo chwytliwy, kolorowy, radosny, poprawia humor. Najbardziej w pamięci utkwiła mi kontynuacja „Let The Flames Begin” czyli ” Part II” – od pierwszych słów “what a shame we all became such fragile broken things” znając LTFB wiadomo, że utwory są ze sobą powiązane. Na końcu utworu znalazło się „Monster Outro”. Piosenka wprowadza nas w niesamowity klimat delikatnej elektroniki, która brzmi naprawdę nieźle.

„Last Hope” też jest taką delikatną piosenką, chwytająca za serce, ale w tym utworze słyszymy więcej gitarowego grania. Jest piosenką, dla której Paramore powstało

Bardzo odmienny utwór, idealna piosenka do tańca, kawałek funkowy, skoczny z chwytliwym riffem. Tak można opisać „Ain’t It Fun” – jedną z moich ulubionych piosenek i ostrzegam jest zaraźliwym kawałkiem zabarwionym chórem gospel i soulem. Sekcję smyczkową słyszymy w soft-rockowej balladzie „Hate To See Your Heart Break” – przypomina mi trochę „The only exeption” – łagodna harmonia, tak bym ją określiła. „Last Hope” też jest taką delikatną piosenką, chwytająca za serce, ale w tym utworze słyszymy więcej gitarowego grania. – Jest piosenką, dla której Paramore powstało – mówią członkowie zespołu. Jak dla mnie bomba.

Na płycie znajdują się 3 interludia, które zagrane zostały na ukulele, co wybiega poza dotychczasowe granie zespołu. To mi się strasznie podoba w tej płycie – to, że jest różnorodna. „Grow Up” brzmi jak No Doubt, „Be Alone” jest podobne do „Proof”. Obie są wrażliwe. Na płycie nie zabrakło mocnych i szybkich kawałków („Anklebiters”) ani podniosłych ballad („Daydreaming”). Strasznie podoba mi się pop-rockowy „(One Of Those) Crazy Girls” – jest to żywa i zabawna piosenka. Jeśli chodzi o „Future” to kawałek rozpoczyna się bardzo spokojnie i trwa to przez połowę numeru. Nagle utwór milknie i powraca eksplodując dźwiękiem progresywnego rocka. To jest piosenka, którą najbardziej chciałabym usłyszeć na żywo. Just think of the future and think of your dreams – o tak, więc myślę i niecierpliwie czekam na koncert zespołu w Polsce.

„Paramore” jest to album nagrany w idealnym dla zespołu czasie. Uważam, że ukazuje on różne strony grupy, co sprawia, że słuchanie płyty powinno być przyjemnością. Gdzie skarb wasz tam i serce wasze. Ich skarbem jest muzyka, w którą wkładają całe serce. Podążajmy za nią. Gorąco polecam.

Zdjęcie: Warner Music Poland