Radio Sfera UMK

Gramy swoje, po studencku!

The Lumineers – The Lumineers

 Wytwórnia Decca, znana ze współpracy z Mumford And Sons, postawiła na młody zespół, czego efektem stał się debiutancki krążek grupy The Lumineers. Lekkie folkowo-popowe brzmienie zespołu jest podane w bardzo przystępnej wersji i nawet słuchacze, którzy nie gustują w tej stylistyce, mogą znaleźć coś dla siebie.

„Flowers In Your Hair” – jeden z lepszych kawałków na płycie. Świetna, bardzo pozytywna zapowiedź. W odpowiednich momentach przyspiesza, by za chwilę nieco zwolnić. Oprócz wokalu, dominuje oczywiście gitara, dołącza perkusja i smyczki. Piosenka trwa zaledwie 1,5 minuty, przy czym zostawia niedosyt, który jednak zostaje zrekompensowany kolejnymi numerami.

Rytmiczny wstęp klawiszowy w „Submarines” stawia wielki znak zapytania, co będzie się działo potem. Muzycy stopniują napięcie, by wreszcie eksplodować, ale… słuchacz może czuć się rozczarowany. Otóż dalej nie dzieje się wiele. „Dead Sea”, bardzo poprawna ballada, nie przytłacza, ale też nie jest wybitnym kawałkiem.

Dopiero przy „Stubborn Love”  możemy odetchnąć. Przy tym dość mało energicznym środku, singiel, który okazał się w ubiegłym roku, jest dużo bardziej rześki. Zespół wykorzystał swój potencjał i bardzo dobrze, że właśnie ta piosenka była zapowiedzią płyty. Także kolejna, „Big Parade”, wypada całkiem nieźle na tle singla. Co prawda muzycy nawiązują do innych wykonawców m.in. Boba Dylana czy Mumford and Sons. Nic w tym złego, choć chciałoby się ocenić wyniki pracy muzyków, którzy od początku do końca stworzą coś swojego.

Co prawda muzycy nawiązują do innych wykonawców m.in. Boba Dylana czy Mumford and Sons. Nic w tym złego, choć chciałoby się ocenić wyniki pracy muzyków, którzy od początku do końca stworzą coś swojego.

Na płycie panuje lekki chaos. Ma się wrażenie, że zespół wprowadza pewną niekonsekwencję. Utwory są porozrzucane, nie wszystko do siebie pasuje. Może być to elementem nieprzewidywalności, nie do końca wiadomo jak to traktować. Mimo wszystko przyjemnie słucha się jej od początku do samego końca. Widać, że artyści jeszcze nie do końca odnaleźli swoją stylistykę, jednak wszystko wskazuje na to, że są blisko.