Radio Sfera UMK

Gramy swoje, po studencku!

Rozmowa z Lao Che

Lao Che

Jak to jest grać na Przystanku Woodstock po raz piąty i nadal mieć niespożyte pokłady energii? O tym mogliśmy przekonać się na koncercie Lao Che.  Po występie porozmawiali ze mną Mariusz „Denat” Denst i Hubert „Spięty” Dobaczewski.

Grupa z Płocka już na stałe wpisała się w muzyczny krajobraz festiwalu w Kostrzynie nad Odrą. Po raz pierwszy wystąpili na nim w roku 2005, a już rok później wrócili na Woodstock aby odebrać Złotego Bączka. Kolejna wizyta Lao Chce na najpiękniejszym festiwalu świata została okraszona koncertowym DVD. Od ostatniego występu płockiej kapeli na Woodstocku minęły dokładnie cztery lata.

Tegoroczny koncert Lao Che na Woodstocku przypadł dokładnie w siedemdziesiątą rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. Fani zgromadzeni przed dużą sceną mieli okazję wysłuchać trzech kompozycji z wydanej osiem lat temu płyty Powstanie Warszawskie.  Jak podkreślają sami muzycy, na co dzień starają się nie wykonywać utworów z tej płyty. Czy Lao Che odczuwa ciężar swojego patriotycznego albumu?

Hydropiekłowstąpienie, Dym czy Govindam to tylko kilka utworów, w których płocczanie odnoszą się do religii. Skąd tyle przemyśleń na tle duchowym w twórczości Lao Che?

W ostatnim czasie muzycy Lao Che koncertowali z zespołem Pink Freud w ramach trasy Jazzombie Tour.

Podczas koncertu na tegorocznym Przystanku Woodstock zespół zaprezentował nowy utwór z płyty, która pojawi się na rynku w ciągu najbliższych kilku miesięcy.

 

Zdjęcie: Anna Migda