Radio Sfera UMK

Gramy swoje, po studencku!

Kabanos – Dramat Współczesny

Od premiery poprzedniego krążka, Kabanos na nową płytę kazał czekać 2 lata. Czas nie aż tak długi, szczególnie, że w niecały rok po wydaniu Kiełbie we łbie z 2012 roku, zespół wypuścił na rynek Na Pudle, czyli zbiór akustycznych wykonań znanych utworów. Krążek zdecydowanie umilił wszystkim czas oczekiwania na Dramat Współczesny wydany na początku tego roku. 28 lutego płyta miała swoją oficjalną premierę, jednak w ogólnopolskich sieciach sklepów premiera datowana była na 3 lub nawet 10 marca. Nie ma co narzekać, bo zespół udostępnił całą zawartość płyty na YouTubie, część na kilka tygodni przed premierą płyty.

 Trupy w budowie przypominają Szarlatana. To utwór pełen mocy. W końcu jak inaczej miałaby brzmieć piosenka o trupach chowanych w mahoniowych szafach?

Na krążku znajduje się dwanaście utworów. Na samym początku mocne uderzenie z elementami delikatniejszego wokalu, czyli Kompost. Jest to właściwie charakterystyczny dla zespołu schemat, gdzie zwrotki są spokojniejsze niż mocne, wykrzyczane refreny. Pod koniec utworu pojawia się dużo spokojniejsza od reszty część, co jest swego rodzaju właściwością zawartości Dramatu Współczesnego. Jest spokojniejsza niż choćby ta z Kiełbie we łbie. Melancholia zapowiada się bardzo niepozornie. Początkowo jest to spokojny i stonowany utwór, idealnie obrazujący tytuł. Jednak od refrenu charakter zmienia się i pojawia się mocne i energiczne granie Kabanosa, jakie znamy z poprzednich płyt. Melancholia to najdłuższy na płycie utwór, trwający 6 i pół minuty. W żadnym wypadku nie jest to smutna ballada. Powtarzany kilkakrotnie refren ze słowami: „Niech sobie leje deszcz, bo przecież musi gdzieś. Niech niebo pełne chmur, słońcem zaleje się.” dobrze oddaje utwór, w którym pojawiają się takie zmiany nastroju. Trzeci kawałek – Szarlatan. Mocny, wręcz ciężki. Przy jego nagrywaniu Zenek Kupatasa musiał mocno nadwyrężać swoje więzadła głosowe. Przed wykrzyczanym refrenem pojawia się wyciszenie z przesterowanym riffem gitary i uderzeniami perkusji. Pod koniec spokojnie wymówiona zwrotka. Cała reszta to energiczna bomba.

Szarlatan. Mocny, wręcz ciężki. Przy jego nagrywaniu Zenek Kupatasa musiał mocno nadwyrężać swoje więzadła głosowe.

Czary – Mary to utwór należący do tych spokojniejszych w twórczości Kabanosa. Klimatyczna solówka gitary po pierwszej zwrotce mocno zapada w pamięć. Po raz kolejny pojawia się w utworze coś, z czym jeszcze do czynienia nie mieliśmy – zwrotka zaczynająca się od słów „Cicho sza, nadchodzi zmrok…” to spokojnie wypowiadane słowa Zenka w akompaniamencie wolnego rytmu perkusji. Czary – Mary jest najbardziej wyróżniającym się utworem na płycie. Po pierwsze, to jeden z najspokojniejszych w historii zespołu, po drugie kompozycyjnie najciekawszy. W utworze można wydzielić dwie zupełnie odmienne części. Trochę tak, jakby dwa utwory połączyć w jeden. Druga część, znacznie wolniejsza, przywodząca na myśl balladę. Dla mnie największe zaskoczenie na całej płycie. Rzecz jasna, pozytywne.

Serce to chyba najbardziej szczera, a zarazem prosta w przekazie i formie piosenka o miłości. Brak w niej zbędnych epitetów, co jest kolejną właściwością Kabanosa – Zenek we wszystkich tekstach nazywa rzeczy po imieniu. Nieważne czy chodzi o „puste pindy” czy „zarzygane szampańskie damy”

Autach Aleksa przeważa melodyczny wokal. To kolejny już spokojny kawałek. Ale spokojny utwór Kabanosa, tak do końca spokojny nie jest nigdy. Po raz kolejny zespół zbalansował niepozorne zwrotki mocnymi refrenami. Trupy w budowie przypominają Szarlatana. To utwór pełen mocy. W końcu jak inaczej miałaby brzmieć piosenka o trupach chowanych w mahoniowych szafach? Minimalnie spokojniejsza jest instrumentalna wstawka w połowie utworu. Brzydota zaskakuje tym, że nawet partie krzyczane mają w sobie wyraźną melodię. Jest to niemal w całości utwór stonowany z zupełnie innym brzmieniem gitary. Na chama, SnobAmore Mio to utwory najbardziej przypominające te z choćby Kiełbie we łbie. Nadal mają w sobie coś zaskakującego, odmiennego od poprzednich płyt, ale w tych utworach jest tego chyba najmniej. Kawałki są dobre, nie mówię, że nie. Bo jeśli słyszę utwór i jestem już po pierwszych taktach w stanie wpisać go w twórczość konkretnego zespołu, dla mnie jest to ogromny plus. Utwór, który skradł na tym krążku moje serce to pozycja jedenasta. Serce, bo taki właśnie ma tytuł, urzeka już w pierwszym takcie. Kolejny raz inne brzmienie uzyskane dzięki wykorzystaniu efektu gitarowego. Na dodatek dobry, chwytliwy riff. I urzekający tekst. Serce to chyba najbardziej szczera, a zarazem prosta w przekazie i formie piosenka o miłości. Brak w niej zbędnych epitetów, co jest kolejną właściwością Kabanosa – Zenek we wszystkich tekstach nazywa rzeczy po imieniu. Nieważne czy chodzi o „puste pindy” czy „zarzygane szampańskie damy”. Rozpoczynający płytę Kompost równoważą Paznokcie, czyli ostatni na płycie utwór.  Nie za specjalny, ale też nie słaby.

Dramat Współczesny to mieszanka wybuchowa – mocne uderzenia i spokojniejsze dźwięki przeplatają się ze sobą w każdym utworze. Krążek jest zupełnie inny niż poprzednie. To zdecydowany powiew świeżości w twórczości Kabanosa. Naprawdę dobry i warto było na niego czekać.

 grafika: facebook.com/Kabanos1